lip 29 2003

...


Komentarze: 6

No i jednak byłam nad tym jeziorem. Jeszcze dziś mnie wszystko boli po nauce pływania. Niby pływać umiem, ale oczywiście mój mąż nie przpuści żadnej okazji żeby poczuć nade mną władzę. Bawił się w instruktora pływania. Okazałam się jednak jednostką bardzo oporną, bo nadal pływam stylem, który ciężko jest sklasyfikować. Nic to! Na powierzchni się utrzymuję, a to już przecież sukces, nie?

Jutro jedziemy do B. coby mój mąż mógł kontynuować naukę. Nienawidzi tej szkoły okropnie, ale skoro zaczął, to niech już może skończy. Zostało niewiele... Naamah, wpadniemy na ciasto i kawę, ok?

A w sobotę weselicho! Nareszcie wyskaczę się bez żadnych obciążeń psychicznych i fizycznych. Ślubować zaś będzie moja astrologiczna bliźniaczka, przyjaciółka jeszcze z czasów trzepaka. Mam nadzieję, że się troszkę ochłodzi, bo w takim skwarze ciężko będzie skakać...

I tyle Robaczki na dziś. Miłego wakacjowania tym, którzy mogą...

sheryll : :
Kicia
30 lipca 2003, 06:53
Ja też pływam stylem rozpaczliwym, ktory można pod klasyczny podciągnąć od biedy. A mój mąż nie ma ambicji, żeby mnie uczyć bo pływam lepiej
29 lipca 2003, 21:59
Dobra, to chyba zatrudnię kogoś do pomocy przy tworzeniu ciast (arbuzowe? hm... własna inwencja jest wskazana, więc moze kiedyś...:)) i wpadajcie wszyscy :)
29 lipca 2003, 21:37
hm nie będę mówić o serniku, co by niektórym blogowiczom nie przypominać słynnych skojarzen, ale z ciast jest bardzo dobry murzynek :)

w dalszej części wypowiedzi zgadzam się z Martynią
29 lipca 2003, 21:07
...... z ciast to ja najlepiej jakieś arbuzowe albo poziomkowe .....jeśli takie są:) ....ale przecież to nie o mnie tu chodzi:) ....
29 lipca 2003, 21:01
Karpatkę!
29 lipca 2003, 20:57
Oczywiście, zapraszam :) Już zaczynam się zastanawiać, jakie ciasto podać :)

Dodaj komentarz