codzienność
Komentarze: 2
Chłodniej... I bardzo dobrze, bo ciężko już było egzystować. A moje życie? Coś się ostatnio takie mocno "nijakie" zrobiło. Staram się korzystać ze swojej osobistej zasady cieszenia się z rzeczy małych i życia chwilą, ale... brakuje mi jakichś DUŻYCH RZECZY. I teraz definicja DUŻYCH RZECZY - hmm.. definicji właściwie brak, bo są to przeżycia, wydarzenia, które nie dzieją się co dzień; no i oczywiście są to bardzo pozytywne wydarzenia, coś, co czyni mnie bogatszą, piekniejszą duszą (wiem, wiem...cierpienia też wzbogacają...). Miałam kurczę zrobić coś ze swoim życiem, miałam zadbać o swój rozwój duchowo-psychiczny i co? I nic. Wciąż za dużo we mnie tej przedziwnej umiejętności życia z dnia na dzień. Nie wspominam już nawet o planach dotyczących poprawienia mojej fizyczności, czyli zrzucenia tu i ówdzie kilku zbędnych kg, bo coś mi się ostatnio zaczyna robić ciężko. Nigdy nie miałam problemów ze swoim wyglądem, a więc nie musiałam sobie odmawiać wszelkich "zakazanych" rzeczy (mówię głównie o słodyczach, które uwielbiam). No a teraz... no cóż z wiekiem te słodycze jednak chyba mi wychodzą na złe, bo zaczynam wyglądać jak młoda mamusia, tak mi się brzuszek zaokrąglił (a może... NIE! Na pewno nie...). Ależ ja dzisiaj chrzanię bez sensu. Ale taka też czasem jestem, więc po co udawać, że zawsze wiem co i jak mam powiedzieć, nie?
Dodaj komentarz