lip 11 2002

dzień "po"


Komentarze: 1

Dziś już mi znacznie lepiej..chociaż interesujące są u mnie objawy "po stresowe". Wszystko mnie cholernie boli. Od włosów aż po palce u nóg. Czuję każdy mięsień, każdą kosteczkę swojego ciała. A tu jeszcze ten upał! No i powinnam iść dziś do pracy, ale jakoś... może jakieś wagary sobie zrobie czy co? Żeby jeszcze było chłodniej... A wczoraj? Było cudnie (ale już "po"). Kwiaty, gratulacje, telefony, uśmiechy, maile, gratulacje od blogowiczów... milusio. A sama obrona? Nic przyjemnego. Zwłaszcza z moim poziomem adrenaliny i jeszcze czegoś tam co powodowało palpitacje serca i próbowało mnie wyprowadzić z pozycji pionowej i doprowadzić do padniecia tuż przed szacowna komisją. Szacowna komisja trochę się czepiała, zadała głupie pytania i czekała na zwięzłą i poprawną odpowiedź. A mnie te dodatkowe pytania jeszcze bardziej wytrąciły z równowagi i zaczęłam się jąkać "yyyykać" i zapomniałam jak się nazywam. Ech... mam nadzieje, że to już ostatni TAKI egzamin w moim życiu. Egzamin z czegoś czego nikt (włącznie z samą komisją) tak do końca nie umie, bo niemożliwym jest nauczenie się tych wszystkich bzdur.

I tyle... dostałam już swój indeksik i świadectwo maturalne. Kurczę, jak ten czas szybko pedzi! Przecież tak niedawno dostałam to świadectwo w moim liceum. Doprawdy nie wiem jak to się dzieje, że im jestem starsza, to tym większego przyspieszenia dostaje upływ czasu. ma może ktos na ten temat jakąś teorię?

sheryll : :
Szuwarek
11 lipca 2002, 00:00
Ja może miałbym jakąś teorię, ale znów zostanę posądzony o jakiś mesjanizm, mędrkowanie czy jeszcze coś innego, więc na razie nic prócz dużych gratulacji oraz życzeń ciekawej i dobrze płatnej pracy nie dodam :).

Dodaj komentarz