sie 25 2002

homo naivniakus


Komentarze: 11

Wydawać by się mogło, że jak żyję na tym cholernie pięknym świecie już 24 lata, to cokolwiek wiem o życiu i nie będę najlepszą kandydatką do pokazywania w zoo w klatce z napisem "homo naivniakus". Ale nie! Tyle razy zawiodłam się na "przyjaźniach" w realnym świecie. Tyle przyjaciółek odchodziło w siną dal nie wysyłając z tej dali nawet najmniejszej karteczki. A ja - wielka naiwniara - wierzyłam w przyjaźń w sieci! No jak mogłam być taka głupia! A może ja źle rozumiem słowo przyjaźń? Może przyjaźń jest właśnie wtedy jak tygodniami najważniejsze jest tylko życie jednej osoby, jej problemy miłosne. Nieważne jest samopoczucie drugiej osoby, nieważna choroba, dołki psychiczne, smutne rocznice... Najważniejsze jest tylko to, że ona go rzuciła. I nie wiem już teraz czy to ja jestem taką cholerną egoistką, że chciałabym, żeby ktoś mnie zapytał szczerze jak się czuję, co u mnie słychać, czy to ta druga osoba... A właściwie po jakiego diabła ja się tym wszystkim przejmuję? Nie pierwszy i nie ostatni na pewno zawód w moim krótkim życiu, więc czas się przyzwyczaić. Nie wiem...może dotknęło mnie to tak bardzo, bo właśnie teraz potrzebuję jakiegoś wsparcia. Właśnie teraz jest ciężko i trudno. Ech... człowiek to chyba taka dziwna istota, która nawet jak dostanie kilka razy w to samo miejsce porządnego kopa, to i tak będzie nadal wystawiać się na ból. A wszystko dlatego, że wierzę jeszce w tym całym świecie w przyjaźń, miłość, bliskość z drugim człowiekiem, zrozumienie. Wierzę w tzw. ludzkie uczucia. Tylko dlaczego właśnie za tę wiarę muszę zawsze obrywać?

sheryll : :
Szuwarek
26 sierpnia 2002, 11:46
MF, ujawinilem sie do konca, bo takiego wlasnie nicka uzywam i uzywalem, moglas chociaz sprawdzic, zamiast odrazu krytykowac. Fakt faktem, ze niechcacy poszlo 2 razy. Poza tym, niczego Ci nie wmawiam, ani tez nie mam zamiaru ani ochoty burzyc zadnych stosunkow, tym bardziej mniamusnych ... groteska? - Gratulacje.
26 sierpnia 2002, 10:57
I tyle na ten temat...
MF
26 sierpnia 2002, 03:29
No gratulacje panie szuwarku(tak w ogole to co to za nick, jak się ujawniac to już do końca, prawda)tak się pan, panie zły, zapędził, że aż dwa razy panu wyszło...ho ho co za determinacja. Jeśli chce pan zburzyć tym " to nie jej sprawa" moje mniamuśne stosunki z Sheryll, to daje sobie łapki uciąć, że się panu nie uda...A fakt jest faktem to nie moja sprawa co pan tu debilnego napisze, bo takiej kretyńskiej postawy nie da się niczym załagodzić..nie jest to napewno równoznaczne z tym, że Ona mnie nie obchodzi i wypraszam sobie, żeby ktokolwiek mi to wmawiał NIE ŻYCZĘ SOBIE ,poza tym..nie rań to nie bedziesz nikogo musial uprzedzać ze jestes nieodpowiedni, chyba, że już na wstępie masz taki debilny zamiar,a jeśli go masz to lepiej zamknij się w swoim świecie i zastanów nad postępowaniem, SWOIM postępowaniem. I niech pan nie robi z siebie niewiniątka teraz panie Zły, wytłumaczenie typu napewno nie chciałem, żeby ktoś poczuł się źle, działają na mnie jak plachta n
Szuwarek
26 sierpnia 2002, 02:59
No więc tak. Na początek wypada się przyznać. Tak, to ja... to ja ten zly. Tzn. jak napisał Forget-me-not - ten nieodpowiedni - właśnie, całkiem nieodpowiedni. Próbowałem nawet wymyśleć co bym tu mógł sensownego napisać aby poprawić Sheryll nastrój i spędziłem dwie godziny na rozmowie z pewną blogowiczką, no ale okazało się, że to nie jej problem... w sumie słusznie. A... bardzo ładnie napisałaś ten komentarz aqilo, zatem pozostaje mi również dodać, że nie jestem wart - oczywiście, że nie, nigdy nie byłem (może powinienem uprzedzać o tym na początku każdej nowej znajomości). Powinienem, bo na pewno nikogo nie chciałem ranić, nie chciałem, aby komukolwiek było smutno, choć pewnie i tak nikt nie uwierzy - a przechodząc od przyjaźni do miłości, bo to w sumie mocno zbliżone uczucia, to jest odnośnie miłości takie chyba mądre zdanie "tam, gdzie jest miejsce na smutek i cierpienie, tam nie było prawdziwej miłości, bo prawdziwa miłość niczego nie oczekuje,
Szuwarek
26 sierpnia 2002, 02:53
No więc tak. Na początek wypada się przyznać. Tak, to ja... to ja ten zly. Tzn. jak napisał Forget-me-not - ten nieodpowiedni - właśnie, całkiem nieodpowiedni. Próbowałem nawet wymyśleć co bym tu mógł sensownego napisać aby poprawić Sheryll nastrój i spędziłem dwie godziny na rozmowie z pewną blogowiczką, no ale okazało się, że to nie jej problem... w sumie słusznie. A... bardzo ładnie napisałaś ten komentarz aqilo, zatem pozostaje mi również dodać, że nie jestem wart - oczywiście, że nie, nigdy nie byłem (może powinienem uprzedzać o tym na początku każdej nowej znajomości). Powinienem, bo na pewno nikogo nie chciałem ranić, nie chciałem, aby komukolwiek było smutno, choć pewnie i tak nikt nie uwierzy - a przechodząc od przyjaźni do miłości, bo to w sumie mocno zbliżone uczucia, to jest odnośnie miłości takie chyba mądre zdanie "tam, gdzie jest miejsce na smutek i cierpienie, tam nie było prawdziwej miłości, bo prawdziwa miłość niczego nie oczekuje,
26 sierpnia 2002, 00:10
To nawet nie chodzi o to, że nie wierzę. Bo wierzę. Chcę wierzyć, bo jak przestanę to życie stanie się puste. To chodzi właśnie o tę dziecinną naiwność i o to, że to boli nawet mimo tego, że to tylko sieć. Dzięki 1984. Czuję się podle, a słychać...smutno dziś słychać.
26 sierpnia 2002, 00:03
sheryll, co się stało?może to tylko chwila zwątpienia,nieporozumienie?... wiem,że to boli,przezyłam to w...maju, ale minie i uwierzysz w przyjaźń ponownie:)Niektórzy nie są jej warci ,to inna sprawa....
MF
25 sierpnia 2002, 23:53
Oj Sheryll moje pierwsze wrazenie to bylo takie, że piszesz o mnie i juz zaczelam nurokwac w pamieci co ja takiego zrobiłam, ze takie rzeczy piszesz. Ale dobrze ze mnei wtajemniczylas i uffff.Wiesz co ja myśle na ten temat... nie bede sie tu ujawniac zatem..pozdroofka muaaahhh
25 sierpnia 2002, 23:48
może nie warto wierzyć? nie wiem. ale może ta wiara wynika tylko z bardzo silnej potrzeby? pozostawiam wielki uśmiech i pełne zainteresowania pytanie: jak się czujesz? co u Ciebie słychać? :)))))
25 sierpnia 2002, 23:12
po prostu trafiasz na nieodpowiednich ludzi, z przyjaznia tak juz jest ze tak jak wszystko przemija...niestety...ciezko znalesc kogos komu na prawde na nas zalezy, nie martw sie, nie jestes sama, wszyscy sie keidys na kims zawiedli
Kotka_P
25 sierpnia 2002, 23:10
witam cie bardzo serdecznie w naiwnym swiecie naiwniakow :) buziaki

Dodaj komentarz