jaka jestem?
Komentarze: 3
Wczorajsze nocne pogaduchy dały mi do myślenia. Zastanawiam się do dziś, czy ja naprawdę jestem postrzegana jako taka twarda i niedostępna? Czy to tylko pojedyncza opinia? Na pewno ktoś, kto wielokrotnie zawiódł się na ludziach nie jest już tak bardzo do nich przyjaźnie nastawiony, ale przecież takiej naiwniary jak ja, jeżeli chodzi o stosunki międzyludzkie i wiarę w dobre intencje poznawanych ludzi, nie ma chyba na całym świecie. Pewne jest także to, że poprzez sieć nie jesteśmy w stanie poznać nawet małej cząstki człowieka. No... może maleńką. To jeszcze zależy, czy ktoś nie przerysowuje tu trochę siebie. A jak ja rysuję siebie? Chyba niezbyt grubą kreską. Nie domalowuję, czegoś czego nie posiadam. Ja taka jestem, a pewne moje ułomności wynikają ze świata, w którym przyszło mi żyć. Wynikają też z niewielkiego, ale zawsze jakiegoś doświadczenia życiowego. Czegoś tam bowiem mnie to moje krótkie życie nauczyło i odruchowo prawdopodobnie staram się nie wpadać w te same tarapaty. A mężczyźni? Fakt, miałeś rację I. wychowywałam się w kobiecym świecie. Mama, siostra, babcia... był jeden wujek, ale odszedł zbyt wcześnie i nie miałam okazji nacieszyć się nim tu i teraz. Ojca właściwie nigdy nie miałam, dziadkowie dalecy mi byli jak ciepłe kraje, reszta wujków niedostępna emocjonalnie, dwóch braci ciotecznych widywanych z okazji świąt. Nie mniej jednak nie stroniłam nigdy od facetów. Nie jestem typem samotnej kobiety. O nie! Ja po porostu nigdy nie umiałam być sama. Moje związki już od najmłodszych lat były długie. Nie było jakichś przelotnych znajomości. No może ze trzy... ale to się nie liczy. To było leczenie ran po kimś, na kim mi zależało, a od kogo z przyczyn obiektywnych musiałam odejść.
I tyle! Na marginesie dodam, że pichcę właśnie rybę po grecku i za chwilę zabiorę się do gotowania kapusty z grzybkami. Mniammm...
A co on może wiedzieć... znam Cię praktycznie tylko kilka dni, ale myślę, że tak nie jest... przecież znam się na ludziach:)
Pozdrawiam
Dodaj komentarz