wrz 03 2003

jeszcze żyję...


Komentarze: 4

Nie piszę, bo jakoś nie ma kiedy. PIPa znów mnie nawiedziła, więc na brak zajęć nie narzekałam. No i koniec miesiąca... Poza tym niedomagający mąż, jakiś taki zjebany nastrój, zimno, chłodno i źle. I tylko piątkowy wyjazd pozwala mi co dzień z nadzieją otwierać oczy. Na co ja będę czekać jak już wrócimy (jedziemy na ślub koleżanki ze studiów)? Pewnie na Boże Narodzenie... A tutaj też, kurdę, nikt za mną nie tęskni, skrzynka wcale nie pęka w szwach od listów o treści: COME BACK! od wielbicieli... Ech... życie! Mogłabym odejść cichutko i bez żadnych rozgłosów typu: żegnam, odchodzę, nie proście, żebym została! i nikt by nawet nie zauważył... okrutne to wszystko. Życie jest okrutne, ludzie bezwzględni, a los poplątany.

sheryll : :
hauser
03 września 2003, 13:15
to że nic nie mówię to nie znaczy że nie widzę
03 września 2003, 09:47
...zaglądam tu często ..... myślałam, że pochłonęło cię zycie małżeńskie ..... nie chciałam przeszkadzać.....
03 września 2003, 09:32
Maila... hmmm... aaa... szukałaś chyba czegoś, albo co... no i nie odpisałam. Taka wredna jestem!
rebel
03 września 2003, 09:27
She wysłałam maila chyba z miesiąc temu i cisza... więc uznałam, że albo jesteś zajeta, zła na świat albo obrażona na mnie. Teraz widzę, ze zapewne punkt 1. PS za mną też by nikt nie tęsknił, ale co tam.

Dodaj komentarz