kwi 11 2003

jeszcze żyję...


Komentarze: 11

Szampan niech się jeszcze chłodzi. Jeszcze żyję... Zamierzam również jutro czuć się na tyle rewelacyjnie, żeby jechać na zakupy. Niech no tylko mnie ten wirus położy! Już ja sobie z nim pogadam! Leżałam dziś na siłę cały dzień. Ba! Leżałam... no nie leżałam, ale siedziałam w pozycji półleżącej przed komputerem. No i trochę spałam. Najgorsze jest to, co zaczyna się dziać w moim nosie, czyli zbliża się wielka fala!

Czy oglądał ktoś kilka dni temu na "Dwójce" program o chłopcach z poprawczaka? To był taki dokument z cyklu "Polska bez fikcji". Byłam przerażona tym co usłyszałam. Oni tak beznamiętnie mówili o śmierci, o pobiciach, morderstwach. Żadnego wrażenia nie zrobiła na jednym z nich śmierć staruszki, której serce nie wytrzymało jak jej wyrwali torebkę. "Po prostu stanęła jej pikawa"... Dla nich to nic więcej. A wszystko przeplatane było lekcją religii o przykazaniach. Tam doskonale wiedzieli co jest dobre, a co złe. Znali przykazania, wiedzieli co oznaczają. To dziwne, ale byłam strasznie zła. Zła na to, że są tacy ludzie na świecie. Byłam zła, że nikt im nie pomoże. Byłam zła, że nikt ich nie nauczył jak być dobrym człowiekiem. Byłam wściekła jak mówili o swoich "sukcesach". Nie potrafię pojąć takiego zezwierzęcenia ludzkiej duszy. I bałam się tego co przez moment poczułam. Bo przez jedną krótką chwilę przemknęło mi przez myśl, że powinno się ich uśmiercać, żeby już nigdy nikogo nie zabili. Generalnie nie jestem bowiem jakąś wielką zwolenniczką kary śmierci. Nie wiem jednak co bym na ten temat sądziła, gdyby sytuacja dotknęła mnie osobiście. Gdyby to mojej babci wyrwali tę torebkę... I wiem, że myśląc w ten sposób staję razem z nimi do szeregu, ale jakoś nie wierzę w resocjalizację tych młodych ludzi. Nie wierzę, że pójdą grzecznie do szkoły i do pracy. Nie potrafię wymyślić jakiejś alternatywy dla tej najgorszej z kar. Straszny miałam mętlik w głowie tego wieczora...    

sheryll : :
*zozi*
13 kwietnia 2003, 20:52
heh... ja też znam faceta który siedział w więzieniu, i to nie jednego ale więcej i nie raz ale więcej razy siedział i pewnie jeszcze posiedĄ. Nie wracać do złego towarzystwa?? niby jak?? wylezie taki z kicia i co?? ani forsy, ani pracy. idzie do domu rodzinnego a tam na klatce schodowej czy po drodze już znajomych spotka. tu sie opije wyjscie z wiezienia itd. i zaras nakreci sie jakąś robote bo to z kadś musi być kasa. zaraz znajdzie sie paru chłopaków i pujdzie się na kwadrat do kogoś, wyniesie się pół mieszkania albo i półtorej ;) nie złapią cię za pierwszym razem to złapią za drugim lub pietnastym. przestepstwo tak jak klamstwo ma krótkie nogi ale szybko biega. zanim złpie takiego leniwa policja to zdarzy pare chałupek okraść. potem znowu do więzienia, i tak w kułko. jak znasz takiego faceta co to sobie teraz dobrze radzi po więzieniu to gość ma szczęscie i głowe na karku. nie wszyscy są na tyle inteligentni żeby nauczyć się czegoś w więzieniu. wracając do t
12 kwietnia 2003, 19:54
Chwila, chwila... kto powiedział, że ja wierzę w resocjalizację?? Proszę uważnie czytać co piszę, a nie będzie nieporozumień. Po pierwsze w tym szalonym kraju nic takiego jak resocjalizacja nie istnieje i nawet pragnąca zmienić świat rebeliantka temu nie zaradzi. Po drugie nie popadajmy w skrajności. Pomiędzy więzieniem, a ochroniarzem w banku jest jeszcze kilka innych zawodów, które można lepiej lub gorzej wykonywać. Przykład? Proszę bardzo: znam faceta, który siedział i którego to czegoś w życiu nauczyło. No może nie był to wyrok za zabójstwo, ale też nie za alimenty. Coś na pograniczu, że tak powiem. Nauczył się, że jak nie zmieni swojego życia, to będzie taki, jak koledzy z więzienia. Nauczył się tzw. robót różnych (jak ja to nazywam), czyli został taką złotą rączką. Układa glazurę, maluje, szpachluje, robi elektrykę, hydraulikę i wszystko inne. Na początku pomagał innemu facetowi, potem pomalutku zaczął pracować na własną rękę. Dziś żeby s
12 kwietnia 2003, 13:48
Nie wiem, czy powinnam się wypowiadać... zostawię może bez komentarza, ale przeczytałam toczącą się powyżej dyskusję z dużym zainteresowaniem, ale polemiki nie zamierzam wszczynać, bo i po co - nikt nikogo nie przekona, choćby nawet się strasznie starał.
*zozi*
12 kwietnia 2003, 13:05
sheryll ja ich nie tłumacze środowiskiem :P ja tylko móie jakie to środowisko jest. przecież jak ten dzieciak czy ktos tam wyjdzie z paki to nic innego mu nie pozostaje jak wrucic do obrabiania gogoś lub czegoś bo nie bedzie miał za co zyć. co z tego ze w kiciu czy w poprawczaku czegoś tam się nauczył, np. szyc na drutach ;) skoro i tak pracy nie znajdzie bo kto dał by prace komus kto siedział za zabujstwo czy tam kradzież. to takie błedne koło. To się rozumie samo przez sie. a dzieciaków nikt nie uczy co dobre co złe bo kto siedzi w szkole i słucha nuczycieli?? rodzice czesto mają ich daleko w tyłku, a same dzieciaki rodziców tez żadko kiedy słuchają. myślą sobie że jak jakiś tam kolega ukradł coś i go nie złapali to jego tez nie złapią. pujdzie ukradnie ale jego złapią, trafi do poprawczaka i potem co?? no fakt nadal zwalam wine na środowisko ale ono takie jest! przeciez nikt normalny by takiego goscia który zabił kogoś nie przyjoł do pracy?? a moze sheryll wie
11 kwietnia 2003, 21:20
Wiesz co K_P... zostawię to bez komentarza... nie będę z Toba polemizować. Powiem jedno: przykre.
11 kwietnia 2003, 21:18
Hm właśnie chyba dlatego coraz poważneij myślę o pedagogice na kierunku resocjalizacji. Sheryllciu nikt tym ludziom nie podaje ręki- hmm nie tlumaczę ich środowiskiem. Raczej pluję temu środowisku w oczy. Wszyscy potępiają albo olewają, nikt nie naprawia, nikt ich jak ludzi nie traktuje. Jesli wszyscy mają ich gdzieś to oni zaczynają mieć gdzieś caly świat. Dla nich nie ma autorytetów, więc starają się je sami wykreować- znaleĄć. Potem są takie tego efekty. Resocjalizacja Zozi nie polega na tym, by potem cię akceptowało środowisko. Gówno prawda- ludzie są zbyt egoistyczni by uwierzyć w cuda..a może zbyt zastraszeni? tak czy siak przemiana następuje w sercu. I na tym to polega. To nei jest wtapianie nikogo w krajobraz- hej miej teraz loczki aniołkiem bądĄ siabadabada, ale zmiana ich psychiki- wyczulenie ich na wrażliwośc. Oni mają dusze- tylko schowane za ogromną twardą ścianą. I teraz trzeba wiedzieć jak tą scianę przelamać. I conajwazniejsze- zobaczyć w nich
K_P
11 kwietnia 2003, 21:15
A ja tam jestem radykalna i dla takich mlodych/starych/jakichkolwiek skurwysynow powinien byc stryczek i czesc. Ludzi to juz z nich nigdy nie bedzie. Wyjda z popawczaka, to komus wloza noz za piecset zlotych, trafia do paki, a tam zrobia sie z nich jeszcze gorsi bandyci, bo taka jest prawda. Zabij gada poki maly!
11 kwietnia 2003, 19:30
A ja tak łatwo tego nie tłumaczę! No bo co, jak ktoś pochodzi z biednej rodziny, w której ojciec pije i bije, matka się nie interesuje, a na podwórku faceci z kijami, to ma szybciutko się nauczyć zabijać i kraść?! Ja tam uważam, że jak ktoś chce to znajdzie środowisko, w którym nie liczy się jak i kogo zabiłeś. I niech mi nikt nie wmawia, że w świecie sobie trzeba jakoś radzić. Niech mi nikt nie mówi, że są miasta gdzie mieszkają sami dresiarze, gdzie nie ma szkół, ludzi, których obchodzi coś innego niż sposób napadu lub kradzieży. Jak będziemy wszystkich przestępców tłumaczyć pochodzeniem i zdeterminowaniem przez środowisko, to nic dobrego z tego nie będzie. Nigdy nie zrozumiem takiego tłumaczenia!
*zozi*
11 kwietnia 2003, 19:25
resocjalizacja i tak nie da nic bo wyjdzie nie znajdzie z kicia nie znajdzie pracy bo bedzie się zanim cagło to że był w wiezieniu cz tam poprawczaku. Kto przyjoł by do pracy kogoś z taką przeszłością??
*zozi*
11 kwietnia 2003, 19:24
a dlaczego tych przestepców nie ruszało to co zrobili?? to się nazywa znieczulica. oni poprostu sę przyzwyczaili do tego że ukradli, ze pobili. albo starają sie o tym nie mysleć.
*zozi*
11 kwietnia 2003, 19:22
mechaniczna pomarańcza... ogladałam kawałek tego dokumętu. wiesz to trzeba zrozumieć, niektórzy kradną dla zabawy. wejdziesz do sklepu wyniesiesz coś, wyrwiesz komuś torebkę i robisz wrażenie przed kumplami, zrobisz z kogoś miazgę kijem beyzbolowym to czuja do ciebie strach i w jakiś sposób szcunek wiesz że nikt ci nie podskoczy bo się boją. Sama nie jestem świeta, w jakiś sposób wiem dlaczego oni to robią. trzeba się postawić w ich sytuacji i środowisku w którym nie liczy się to czy masz same 5 na świadectwie tylko czy masz jakąś pozycje w swojej dzielnicy. Jak siedziałeś to też się to liczy, dochodzi do tego jeszcze za co siedziałeś. Ale chyba bardziej robi wrażenie przestepstwo za które uniknie się kary. Taki muminek co to jest wzorowym uczniem, synem/córką nie pali, nie pije, nie ćpa do domku wraca przed 9 jeżeli wogóle gdziekolwiek wychodzi to się nie liczy, on nigdy nie popełnił żadnego przestepstwa, nikogo nie pobił jest czysty i nikt się go nie boi

Dodaj komentarz