język
Komentarze: 3
Tak mi dziś przypadkiem wpadł w oko prof. Miodek. Rozprawiał rano o zapożyczeniach obcojęzycznych i spadł mi kamień z serca jak usłyszałam z ust samego profesora, że "weekend" jest ok, czyli nie ma nic złego w tym słowie i można mówić i wcale nie jest to jakimś strasznym przewinieniem. Tak mi bowiem zgrzytało to słowo i nie wiedziałam, czy strasznie nie kaleczę języka przypadkiem. Znacznie większym przewinieniem jest tak modne ostatnio "dokładnie". Nie cierpię tego słowa. Jak ktoś próbuje nadrabiać braki w inteligencji mówieniem "dokładnie", to mnie aż skręca. Razi też profesora "kondycja gospodarki" na przykład... Właściwie to jeszcze jakiś czas temu, jak go widziałam na ekranie to szybciutko szukałam pilota i hop na inny program. Od jakiegoś jednak czasu bardzo lubię popatrzeć sobie na człowieka, który ze swojego kilkuminutowego programu robi coś naprawdę wielkiego, bo wkłada w ten swój wykład wiele serca i emocji. No i przyznaję, że miło czasem posłuchać bardziej urozmaiconego języka, bo na ulicy... ech... szkoda słów...
Dodaj komentarz