kiepściutko...
Komentarze: 5
No kiepściutko ze mną... Wczoraj wieczorem byłam już bliska ogłoszenia światu swojego testamentu i pożegnania z życiem. Ból każdej komórki ciała stał się nie do zniesienia, a gorączka powodowała, że spojrzenie na świat przeszło mgiełką. Dziś trochę lepiej, ale przed południem jest zawsze lepiej. U mnie takie stany chorobowe są najgorsze wieczorami, kiedy to przychodzi nasilenie wszystkich objawów. No ale mogłoby już puścić, bo jutro zamierzam być zdrowa i wypoczęta i wrócić do pracy, bo zaległości się już piętrzą. Jeśli ktoś zatem ma gdzieś taką małą laleczkę voo-doo i wbija mi igiełki w różne dziwne miejsca i wlewa do nosa wiadrami wodę, to bardzo proszę PRZESTAĆ! Laleczkę proszę posadzić w jakimś cichym i spokojnym miejscu i dać spokój...
Wracam tam, gdzie nie muszę nic robić, czyli do łóżka, bo nawet stukanie w klawiaturę męczy.
Dodaj komentarz