pyszna lazania
Komentarze: 1
Ależ dziś zrobiłam pyszną lazanię! Mniammm... Pierwszy raz sama robiłam i nawet mi się udała. Chwalę się, bo pół dnia spędziłam w kuchni, więc przynajmniej sama siebie pochwalę. Drugie pół dnia (tzn. raczej pierwsze) szukałam makaronu do lazanii. No cholery można dostać jak się mieszka w takiej mieścince. No a z drugiej strony ja do osiedlowego sklepiku też nie sprowadzałabym lazanii, ani oliwek nadziewanych migdałami. No ale to już inna historia, bo z drugiej strony taka mieścinka ma też swoje zalety. Nie spędzam kilku godzin dziennie w tzw. komunikacji miejskiej, czyli w zatłoczonych tramwajach i autobusach. No tak... to jest wielki plus, bo nie cierpię tej komunikacji. A najbardziej nie cierpię jak muszę stać godzinę przy kimś, kto już zapomniał co to jest mydło i woda. Tak, wtedy najbardziej nie cierpię... Zrobiłam dziś sobie wolne, ale za to jutro muszę pójść na trochę do pracy. No i weekend będzie miał jeden dzień. No ale coś za coś. Raz ma trzy dni, raz dwa, jeden albo wcale, bo i tak bywa. Bosh... jakie ja tu głupoty wypisuję! Zaczynam pisać jak pokręcona jakaś. Kogo obchodzi moja lazania?! To ja już sobie pójdę... Do widzenia.
Dodaj komentarz