sobota...mmmm...
Komentarze: 5
Nie ma jak sobota! Spanie ile wlezie (czyli do 10.00 aż nie zadzwonił telefon), udane zakupy i perspektywa miłego wieczoru. A zakupy to głównie sukienka do przebrania się na wesele. Miałam się nie przebierać, ale postanowiłam i tak sobie coś kupić, bo zaraz po moim będę miała jeszcze 2 wesela, więc sukienka się przyda. No i dziś kupiłam... taka fajna, że aż żal będzie się nie przebrać. No zobaczymy jeszcze... Jak będę się dobrze czuła w ślubnej to może jednak nie będę się przebierać. Oczywiście pojechałyśmy po sukienkę dla mamy, a nie dla mnie, ale u nas zawsze jest odwrotnie. Jak jedziemy po coś dla mnie, to normalne, że kupimy coś dla niej i odwrotnie. Za tydzień pobuszujemy po sklepach i poszukamy czegoś dla niej. Mam nadzieję, że będzie coś "nie workowatego" w rozmiarze 44-46. Czy ci, którzy szyją ubrania myślą, że ludzie w tym rozmiarze nie mają gustu i założą na siebie cokolwiek? Wszystko takie maleńkie, że nawet mi się czasem zdaje, że świat oszalał. Generalnie noszę 38, ale te zwariowane rozmiary dla chudych nastolatek są czasem takie, że ostatnio kupiłam sobie spódnicę, patrzę na metkę, a tam XL. Myślałam, że padnę. Trzy dni chodziłam struta, ale potem jakoś sobie wytłumaczyłam, że to wcale nie oznacza stanu faktycznego mojego ciała, tylko wariactwo ludzi, którzy szyją i wypisują takie rozmiary.
Żeby jednak nie było tak sielsko w ten weekend, to jutro muszę siąść do rocznych PITów w końcu. Zostały trzy, więc nie tak dużo. I nawet mam na brudno już zrobione, ale jakoś nie mogę się przybrać, żeby przepisać i sprawdzić jeszcze raz. Jutro to zrobię i będę miała z głowy.
Życzę miłej soboty!
I nie przejmowania się rozmiarami, chyba każda tak ma ;)
Dodaj komentarz