uzależniona nadaje
Komentarze: 5
Po pierwsze bardzo dziękuję wszystkim, którzy nam dobrze życzą. Po drugie fakty jakie są każdy widzi... czyli jednak jestem uzależniona od netu i od blogowiska. Wytrzymałam kilka dni, ale dziś w pracy myślałam tylko o jednym: co też nowego się wydarzyło u blogowiczów? Wykombinowałam więc, żeby wyjść wcześniej i jestem. I zachłannie czytam Wasze notki. Czuję jednak, że jak nie ma mnie tu co dzień, to coś mi umyka... Mam niecały miesiąc na wyleczenie się z nałogu. Może się uda...
A póki co sprawdzam się w roli żony. Prasuję, piorę, gotuję... narazie mnie to bawi. Zobaczymy co będzie dalej. Zbyt wielu obowiązków na męża zrzucić nie mogę, bo wychodzi raniutko, a wraca ok. 19.00 więc cóż on może jeszcze zrobić?! Zostaje mu zmywanie i pewnie weekendowe porządki jakieś. Wciąż rozpamiętuję wesele i nie mogę się doczekać kasety. Może już jutro będzie... Pewnie przez najbliższy tydzień będę miała w domu kino, czyli wszyscy goście będą chcieli obejrzeć u nas kasetę. Może by tak pomyśleć o jakichś biletach wstępu?
Dodaj komentarz