wtorek
Komentarze: 1
Czas na wieczorne wywnętrznianie się na blogu. Dzisiejszy dzień mogę zaliczyć do tych nudniejszych w moim życiu. Może to temperatura powietrza zwalnia tempo życia, a już na pewno tempo myślenia u mnie. Bardzo lubię lato, ale bez przesady! Lato niech się kończy na max 26 kresce na termometrze. I niech trwa cały rok... Zimą non stop myślę tylko o tym jakby tu przyspieszyć upływ czasu do marca. Nie nawidzę polskiej zimy: kilka dni śniegu, a potem brudne "coś" - wspomnienie po białym puchu, przejmujące zimno, bleee... dobrze, że to jeszcze kilka miesięcy.
Czy próbował ktoś z blogowiczów oddać coś kiedys do reklamacji? Jeśli nie, to ma szczęście i życzę, aby nigdy nie musiał korzystać z tego "prawa". Jak to jest, że jak się coś kupuje, to wszyscy są tacy mili, tak bardzo chcą się z nami zaprzyjaźnić, poznać nasze potrzeby, ale... jak już zapłacimy i zamkniemy za sobą drzwi przestajemy istnieć dla sprzedawcy i producenta. Powinno im przecież zależeć na dobrej opinii, bo dobra opinia, to zadowoleni konsumenci, a zadowoleni konsumenci, to tzw. poczta pantoflowa i wzrost liczby konsumentów, a wzrost liczby konsumentów to $$$$$$. Niby takie prościutkie rozumowanie, a jakoś przedsiębiorcy o tym nie myślą. Może mi ktoś powiedzieć dlaczego?
Ach, no i jeszcze bardzo się cieszę, że G. udało się przebrnąć przez promotora i będziemy sie broniły razem. Denerwowałam się razem z nią i obmyślałam po nocach jakby tu rozwiązać problem. Będę spać spokojniej, ale wcale nie spokojnie, bo nerwówka związana z obroną trwa (w przeciwnieństwie do naukowej atmosfery w moim domu, która nie trwa w ogóle). Co to znaczy jak we śnie gania mnie promotor w roli jakiegoś potwora? Brrr...koszmar!
Dodaj komentarz