znacznie lepiej!
Komentarze: 3
Trochę lepiej... Noga boli mniej, więc gipsowy bucik chyba nie będzie potrzebny. Staram się jak najmniej chodzić, co wcale nie jest takie najgorsze, bo na przykład wszelkie posiłki mam podawane pod nosek :-) To jedyny plus tej całej sytuacji. Poza tym siedzę i bawię się nowym telefonikiem mamy, co doprowadza ją do szału (uwielbiam bawić się kompozytorem hihihi). No i (proszę się nie śmiać) robię na drutach szaliczek dla mojego kochanego A. Dawno temu nauczyła mnie tego babcia. Myślałam, że już zapomniałam jak to się robi, ale to chyba jest jak z jazdą na rowerze, nigdy się nie zapomina. A swoją drogą, to ciekawe czy w dzisiejszych czasach młodzi ludzie mają jeszcze pojęcie co to znaczy "robienie na drutach" (bez żadnych skojarzeń proszę!) Zjem zaraz obiadek i mama zawiezie mnie na głosowanie. W pierwszej turze nie brałam udziału, ale teraz muszę, bo jednym z kandydatów na burmistrza w moim mieście jest kompletny palant i nie chcę potem myśleć, że to przeze mnie dostał się na stanowisko. Drugi kandydat to mój nauczyciel historii z liceum. Nigdy nie lubiłam historii, ale ten człowiek miał dar uczenia nawet takich historycznych głąbów jak ja. Potem został dyrektorem liceum, a teraz chce być burmistrzem. A niech sobie będzie! Co mu będę żałować swojego głosu! A wieczorem idę znów do siostry na małą popijawę. Jej mąż jedzie na audio-show do stolicy, więc cały wieczór będziemy popijać martini lub inne takie i plotkować o wszystkim i wszystkich. Faaaajnie.... Pójdę zobaczyć co z tym obiadem, bo coś mi w brzuchu zaczyna burczeć. Smacznego!
Dodaj komentarz