żyję...
Komentarze: 7
No dobra... widzę, czyli wzroku nie straciłam. Słyszę, czyli na słuch mi się też nie rzuciło. Nawet jako tako kontaktuję i nie leżę z ryjkiem w wannie z pragnienia. No więc... nie jest źle! Czyli wieczór panieński udany! Dawno już tak swobodnie i normalnie się nie czułam. Dziewczyny nie zapomniały o najważniejszym, czyli o rewelacyjnym humorku. No prezenty też były... bielizna była i kieszonkowe wydanie Kamasutry, jakieś upiększające kosmetyki i ... zestaw szklanek i kieliszków, żeby takich imprez było więcej! No i teraz zostało mi już tylko jedno: czekanie przez 2 tygodnie! Będzie ok...
Ps. Jak człowiek jest pod wpływem, to oglądanie Eurowizji jest jedną z najśmieszniejszych rzeczy jaką można sobie wyobrazić. Zwłaszcza jak towarzystwo podziela stan upojenia i trafnie komentuje występujących.
z niktorych reprezentantów mozna bylo sie smiac nawet na trzeźwo ;-)
Dodaj komentarz