Komentarze: 0
Ależ jestem zmęczona... ale tak przyjemnie zmęczona. Jeździłam dziś sobie po Mazurach. Nie w celach rekreacyjnych, ale w określonym celu, ale przy okazji podziwiałam krajobrazy. DLACZEGO NIE WZIĘŁAM APARATU FOT.??? W takich chwilach tak bardzo chciałabym zachować w pamięci te piękne obrazy na jak najdłuższy czas. Takie widoki działają kojąco na moją duszę. Podobnie jak widok morza. Ostatnio we wrześniu ubiegłego roku. Było tak cicho, pięknie, kojąco... to było mi wtedy bardzo potrzebne po tej bezsensownej śmierci. Pomogło pogodzić się z sytuacją. No może nie pogodzić, bo do dziś tego nie rozumiem, ale przynajmniej zacząć żyć normalnie. Kolejny etap przechodzę teraz. Mogę już chodzić na cmentarz. A minęło już (dopiero?) 10 miesięcy...
A wieczorem spotkanie tłumu ludzi na koncercie. Hmm... ciekawe w jakim stopniu uszkodziłam sobie dziś słuch... Drgania uszkodziły mi chyba nwet organy wewnętrzne. Stara już chyba jakaś jestem, bo jakoś niedobrze się czułam w tym hałasie. Tak tak, hałasie, bo muzyki jakoś nie słyszałam. Umknęła mi chyba.
Dobranoc blogowicze! Będę dziś spała jak zabita. Aż do rana...