Komentarze: 2
Muszę się wszystkim czytającym do czegoś przyznać. Snuję poważne plany zmiany mojego stanu cywilnego. I, o dziwo, sprawia mi to wielką frajdę. Tak właśnie zawsze o tym marzyłam. Żeby nie było to tylko sformalizowanie sytuacji, którą potocznie zwą wpadką, żeby nie był to ktoś przypadkowy, żeby była to przemyślana decyzja... dużo jeszcze jest takich "żeby". Nie ma co ukrywać, że chyba każdy myśli o tym dniu gdzieś w skrytości serca. Nie wiem jak wyobrażałam sobie małżeństwo mając "naście" lat. Chyba było to dość wyidealizowane marzenie. Taka bajka w realnym świecie. Później pojawił się ON. Sprawdziliśmy się oboje w różnych sytuacjach. Mieszkaliśmy razem w czasie studiów. Było dobrze, było źle, ale zawsze jakoś było... Zwłaszcza na początku. Potem w pewien sposób oboje nauczyliśmy się partnerstwa. Ani ja, ani ON nie mieliśmy skąd czerpać wzorów, a jednak... I dziś mogę powiedzieć: "jestem pewna". I dziś chcę, aby nasza bajka trwała nadal bez względu na pewien papierek.