Komentarze: 1
I co?! I sprawdziły sie wszelkie przepowiednie. Jakie to dziecko rozkoszne... jakie piekne... malutkie takie...bezbronne. Właściwie darło się prawie cały czas, ciągało pierś i wydalało to co zjadło. Ale jak wzięłam go na ręce... rozkleiłam się zupełnie! Nie mogę przestać myśleć o dzidziusiu. Tak mocno coś poczułam. Nawet nie wiem jak to nazwać. Instynkt? Być może... W każdym bądź razie strasznie mnie wzięło. Ech... Czas pomysleć o przekazaniu swoich genów... hehe. A potem było piękne zakończenie lata i wakacji u M. na działce. Jak ja lubię takie mini imprezki. Ognisko, muzyczka, piekny ranek w miłym towarzystwie... mmmm... tak lubię!