Komentarze: 4
A jednak moje prośby zostały wysłuchane! Cierpię, ale jestem szczęśliwa. Może to "trochę" sprzeczne, ale tak właśnie dziś się czuję. Cierpienie uszlachetnia? Miejmy nadzieję, bo po dzisiejszym powinnam być jedną z najszlachetniejszych na tym pięknym świecie. Ponadto myślę już o świętach. Jak zwykle mam ogromny problem z wymyśleniem jakichś oryginalnych prezentów. No i pewnie jak zwykle pójdę na łatwiznę i zrobię tzw. praktyczne prezenty. A co wy kupujecie najbliższym "od Mikołaja"? Może od kogoś ściągnę coś ciekawego? Myślę też już coby tu nowego upichcić na święta. Oczywiście będzie tradycyjnie, ale co roku staram się wymyślić coś nowego. Najczęściej słodkości jakieś, a więc pewnie przekopię gazety i internetowe strony kulinarne w poszukiwaniu jakiegoś pysznego wypieku. O dziwo, przeważnie mi te nowości "wychodzą" i wszystkim bardzo smakują. Może sprawdza się wtedy powiedzenie, że do wszystkiego trzeba trochę serca włożyć, a będzie na pewno pyszne. No bo kiedy jak kiedy, ale na święta, to tego serca wkładam bardzo dużo. A co z Sylwestrem? Nie mam jeszcze żadnej koncepcji a jest już dość późno na pomysły. No chyba, że skończy się na jakiejś kameralnej prywatce. Kiedyś taką organizowaliśmy w Sylwestra. Dopiero wtedy zdecydowaliśmy się coś zrobić i mimo, że wszystko było robione bardzo szybko, to impreza udała się jak żadna. I przeważnie tak jest, że jak się coś długo planuje, to potem okazuje się być ... niewypałem delikatnie mówiąc, a takie niespodziewane wydarzenia cieszą najbardziej. I tyle na dziś.