Komentarze: 3
Wczoraj coś napisałam, ale mi się nie zapisało i... nie skopiowałam (kretynka! zawsze kopiuję przecież!) Ogólne przesłanie było takie, że NIE LUBIĘ PONIEDZIAŁKÓW! Zwłaszcza lanych. Nie bawią mnie bandy kretynów ganiających z wiadrami. Ci sami kretyni na codzień wymagają traktowania ich jak dorosłych, a w ten dzień zachowują się nawet gorzej niż dzieci, bo dzieci biegają z butelkami. Ja nie mam nic przeciw tradycji i ODROBINY wody, ale całe wiadra w chłodny dzień... Już nie raz skończyło się to u mnie grypą, anginą i innymi podobnymi. Staram się zatem nigdzie nie wychodzić i czuję się jak więzień. Okropnie się wtedy czuję i właśnie wtedy mam ogromną chęć wyjścia gdziekolwiek. Jutro jedziemy do R. Ciąg dalszy zapraszania. Trzeba będzie przemknąć tylko do garażu jakoś.