Komentarze: 3
Ta cholera jedna wcale nie zginęła! Przyczaił się gdzieś, żeby mnie teraz dopaść! Wirus oczywiście... albo inna bakteria... Nie ważne! Ważne, że mnie znów połamało. Jedyna nadzieja jest taka, że jak się teraz wychoruję, to nie ma siły, żebym zachorowała na ślub (do którego, tak na marginesie pozostało już mniej niż 6 tygodni, mniej niż 1000 godzin; nie żebym liczyła namiętnie, ale w każdych wiadomościach robią mi takie darmowe odliczanie, bo przecież 7 czerwca zaczyna się referendum).
Aaa... no i robi się niebezpiecznie. Kotka refleksyjna się zrobiła. Co to może oznaczać? Co przepowiada? Jak będzie wyglądać nasza przyszłość? Czy ten wirus to aby nie mówi po japońsku? I kto, u licha, wyżarł mi wszystkie cukierki?
Co ja jeszcze miałam... nie wiem. Może ten wirus atakuje mi już pokłady mojej genialnej pamięci?!