Komentarze: 3
No i przychodzi jeden dzień, który zmienia nawet największe przygnębienie, wyjaśnia wątpliowści. Nie mówię, że one nigdy nie wrócą, ale dzisiejszy dzień był cudny. I mimo, że fizycznie jestem wykończona, to psychika aż pieje z radości. Poziom szczęscia dosięga kreseczki z napisem "max". Pięknie jest... A wszystko dlatego, że nareszcie mieliśmy czas by pobyć razem, razem urządzać mieszkanko, decydować gdzie postawić stół itd. Razem jest lepiej. Razem jest lżej. Cudnie jest razem...
Wiem, że jutro znów cholerny poniedziałek, ale dzisiejsza euforia sprawia, że jakoś lżej się o tym myśli. Akceptuję nawet to, że muszę jutro wcześnie wstać i zrobić całą masę zaległych rzeczy w pracy. Powiem więcej, akceptuję to z uśmiechem na twarzy! No nie, żeby zaraz uśmiech dookoła głowy, ale... da się zauważyć.
Z cyklu "Meblowanie": mamy fotele! "Wyrwałam" od babci. Trochę wiekowe są, ale są. Mamy też skręcony stół w kuchni i światło w sypialni. I czyste okna mamy, bo je wczoraj wypucowaliśmy.
Z cyklu "Pożegnania": dobranoc i życzę miłego i spokojnego tygodnia.