Komentarze: 2
Ja tylko w kwestii formalnej: gdzie, do licha, jest Sang? Wakacjuje gdzieś, czy co?
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 |
Ja tylko w kwestii formalnej: gdzie, do licha, jest Sang? Wakacjuje gdzieś, czy co?
Dobra... nic już nie powiem. Niech sobie każdy zagospodarowywuje swój kawałek cyberprzestrzeni jak chce. Ja tylko postulowałam, żeby może przejrzeć jakiś poradnik html'a czy co, zanim będzie się skamlać o pomoc. Dobra, było minęło. Dziś jest poniedziałek, a poniedziałek (jak to zauważyłam o godzinie 5.45 otwierając zaspane oczęta) odznacza się najwyższym stopniem chujowatości. I nie było zmiłuj! Trzeba było oczęta otworzyć do końca i ruszać w świat. A na dodatek ruszać głodnym jak cholera, bo szłam na pobranie krwi, a jak wiadomo robi się to na głodniaka, czyli na czczo (nie rozumiem tego słowa "na czczo", "czcze kłamstwa"... głupie słowo). Krew pobrali (bolało, a jak!) i mogłam zapchać się bułkami. Ale jeśli ktoś myśli, że zaraz potem nakryłam się kołderką i kontynuowałam porąbane sny (oj jakie one są ostatnio mocno porąbane!) to się grubo myli. Poleciałam do jednej pracy, do drugiej, zapisać się do fryzjerki, zakupy, dać ogłoszenie w gazecie, w kablówce, odebrałam zdjęcia, prezent dla mamy (wymyślić i kupić w ciągu kilku minut), bo jutro imieniny, a teraz siedzę i czekam aż galaretka trochę stężeje, bo piekę ciasto na wspomnianą wyżej imprezę (to taka druga część prezentu). Mąż dziś będzie musiał poradzić sobie sam z odgrzaniem obiadu (proszę zwrócić uwagę na słowo "odgrzaniem", a nie "ugotowaniem", żeby zaraz nie było, że o męża nie dbam!), bo chyba nie zdążę do domku przed nim.
Z cyklu rocznice, "miesięcznice" i inne okazje: dziś mija miesiąc od kiedy jestem szczęśliwą mężatką.
Z cyklu "pożegnania": gut baj i miłego tygodnia!