Archiwum 01 sierpnia 2002


sie 01 2002 przemyślenia na fotelu dentystycznym
Komentarze: 2

"Dźwięczny deszcz" jest chyba najlepszy! Spróbuję namówić jakiegoś obcokrajowca żeby wymówił to moje indiańskie imię. Ależ jestem okrutna...

Dentystka była dziś bardzo łaskawa i nie wbiła mi igły do mózgu. Zatrzymała się na migdałkach... Nieee..nie było tak źle. Zawsze może być gorzej. A siedząc na fotelu dentystycznym i uważnie śledząc ruchy dentystki (trzeba obserwować te wszystkie narzędzia, igły, strzykawki i inne, bo nie znasz dnia ani godziny) miałam trochę czasu na kontenplacje, czyli przemyślenia mocno wystraszonego człowieka. Jednym okiem zatem patrzyłam mojej oprawczyni na ręce, a drugim bładziłam gdzieś w zakamarkach mojego umysłu (nieźle to musiało wyglądać!). Oczywiście prochu nie wymyśliłam, bo był już ktoś przede mną, ale za to mogłam pomyśleć o tym wszystkim, na co teraz nie mam czasu. I doszłam do wniosku, że najmniej czasu to mam teraz chyba dla znajomych. Moje spotkania z nimi ograniczyły się jedynie do pisania maili, kilku zdań wystukanych w klawiaturę, kilku "rozmów" na GG... i mam wrażenie, że gdzieś ich tracę. Coraz mniej o nich wiem, coraz mniej ich problemów rozumiem i znam. I w związku z ożywioną ostatnio korespondencją z M. tak sobie o Niej pomyślałam, że właściwie to jesteśmy tak bardzo różne, tak często sprzeczałyśmy się, mamy zupełnie inne dusze, a jednak... kolejny dowód na istnienie prawa przyciągania pomiędzy przeciwieństwami. Nie wiem czy gdzieś poza studencką ławą miałabym okazje Ją poznać. Pewnie nie. A dziś juz wiem, że dobrze się stało, że Ją poznałam. Dobrze, że mogłam czasem pomóc w podbramkowych sytuacjach. Dobrze, że mogłam Jej zawsze powiedzieć wszystko, co myślę bez żadnych niedopowiedzeń. Dobrze, że była. Dobrze, że jest. I chociaż wiem, że za kilka miesięcy, może za rok, może za dwa kontakt się pewnie urwie, będziemy rzadziej do siebie pisały, będziemy żyły w zupełnie innych światach, to cieszę się, że była w moim życiu przez chwilę. Bo to jest tak, że wartościowych ludzi warto znać choćby przez chwilę (bo kilka lat, to przecież tylko chwila). Chciałabym, żeby została gdzieś w kąciku moich myśli, mojej codzienności, ale wiem, że to takie nierealne. Szkoda, że tak się jakoś dziwnie w życiu układa... 

"Następna wizyta za 2 tygodnie!" - pogromczyni dziur w zębach wyrwała mnie z błogiego letargu, z myślenia o kimś ważnym...    

sheryll : :
sie 01 2002 Był deszcz!
Komentarze: 4

No i proszę bardzo! Dziś nad ranem burza i deszcz aż miło! Ha! I co wy na to? Tylko chyba coś nie do końca mi wyszło, bo jest 10.00 i znow skwar. A miało kurczę być chłodniej... No ale jestem przecież dopiero początkującym indianinem, więc nie można ode mnie żądać zbyt wiele. Hmmm... indianie mają różne takie swoje imiona np. szybka strzała czy milczące drzewo (no milcząca to ja nie mogłabym być). A jak ja mam się nazwać... Może ktoś ma jakiś pomysł? Chętnie skorzystam z podpowiedzi, bo narazie nic nie przychodzi mi do głowy. Szybka ostatnio też nie jestem, bo ta pogoda spowolniła moje ruchy i działam na zwolnionych obrotach.

Chyba czas do pracy. A po pracy do dentystki! Ojojojojoj... znow będzie bolało. Jak ja nie lubię majstrowania przy moich zębach. A już najbardziej nie lubię wielkiej strzykawy i igły włażącej mi aż do mózgu. Brrr...

sheryll : :