Komentarze: 5
Skoro już zaczęłam cykl wykładów na temat wszystkiego, co mi się nie podoba, to będę kontynuowała. Dziś na pierwszy plan - przemoc. A szczególnie chcę się wypowiedzieć na temat dziewczyn-kobiet, które to mają chyba sieczkę w głowie, kiedy mówią, że jak facet ją bije, to dlatego, że to jej wina, albo że to było tylko raz (dwa, trzy, cztery...) i on przysięga, że więcej nie będzie, albo że po ślubie się zmieni (zmieni się zmieni...będzie jeszcze gorzej). Dlaczego ten świat jest tak urządzony, że każdy musi sam się sparzyć, żeby zrozumieć, że się mylił? Dlaczego doświadczenia innych nie są dla ludzi przykładem? Takie dziewczyny-kobiety, które już po pierwszym uderzeniu przez faceta nie uciekają gdzie pieprz rośnie, to najchętniej wkładałabym do wanny z lodowatą wodą, żeby troszkę wytrzeźwiały, potem wykład, potem znów wanna i aż do skutku (ale jestem okropna!). I jeśli uratowałoby to chociażby jedną kobietkę przed jakimś niewyżytym kretynem, to mogłabym tak robić przez miesiąc (czy ona by to wytrzymała?). A takich kretynów, co to tłuką regularnie swoje kobiety, to najchętniej zamykałabym w jednym pomieszczeniu z rozwścieczonymi, silniejszymi od nich facetami. Reszta jest tylko milczeniem....
Jeszcze tylko jedno zaobserwowane zjawisko. Dlaczego mężczyźni przeważnie chcą rozwiązywać swoje problemy przemocą? Nie często się słyszy chyba o tłukących się kobietach. Może mi ktoś wyjaśnić o co chodzi w tych zwierzęcych instynktach drzemiących w osobnikach płci męskiej?No nie potrafię tego pojąć, choć bardzo się staram. Może coś w ewolucji się pokręciło...