Archiwum 25 sierpnia 2002


sie 25 2002 homo naivniakus
Komentarze: 11

Wydawać by się mogło, że jak żyję na tym cholernie pięknym świecie już 24 lata, to cokolwiek wiem o życiu i nie będę najlepszą kandydatką do pokazywania w zoo w klatce z napisem "homo naivniakus". Ale nie! Tyle razy zawiodłam się na "przyjaźniach" w realnym świecie. Tyle przyjaciółek odchodziło w siną dal nie wysyłając z tej dali nawet najmniejszej karteczki. A ja - wielka naiwniara - wierzyłam w przyjaźń w sieci! No jak mogłam być taka głupia! A może ja źle rozumiem słowo przyjaźń? Może przyjaźń jest właśnie wtedy jak tygodniami najważniejsze jest tylko życie jednej osoby, jej problemy miłosne. Nieważne jest samopoczucie drugiej osoby, nieważna choroba, dołki psychiczne, smutne rocznice... Najważniejsze jest tylko to, że ona go rzuciła. I nie wiem już teraz czy to ja jestem taką cholerną egoistką, że chciałabym, żeby ktoś mnie zapytał szczerze jak się czuję, co u mnie słychać, czy to ta druga osoba... A właściwie po jakiego diabła ja się tym wszystkim przejmuję? Nie pierwszy i nie ostatni na pewno zawód w moim krótkim życiu, więc czas się przyzwyczaić. Nie wiem...może dotknęło mnie to tak bardzo, bo właśnie teraz potrzebuję jakiegoś wsparcia. Właśnie teraz jest ciężko i trudno. Ech... człowiek to chyba taka dziwna istota, która nawet jak dostanie kilka razy w to samo miejsce porządnego kopa, to i tak będzie nadal wystawiać się na ból. A wszystko dlatego, że wierzę jeszce w tym całym świecie w przyjaźń, miłość, bliskość z drugim człowiekiem, zrozumienie. Wierzę w tzw. ludzkie uczucia. Tylko dlaczego właśnie za tę wiarę muszę zawsze obrywać?

sheryll : :