Komentarze: 2
Dobra... upiekłam taką niby-szarlotkę, pomogłam mamie przy rybce po grecku, jeszcze pokroję sałatkę, wrzucę schab do piekarnika i żarcie na trzy dni gotowe. Nie ma to jak trzy dni wolnego z super jedzonkiem pod nosem!
No jak tam, będzie jutro padać, czy nie? Mam nadzieje, że nie. Jak ja nie lubię tego błotka na cmentarzu. O rany! Jak ja nie lubię tego dnia! Chociaż... nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, bo przecież to dzień wolny od siedzenia przy papierkach, nie? Byłam dziś w swojej byłej pracy, pogadałam z A. Myślałam, że może jej coś odbiło "na stanowisku" (hehe), ale zaraz po rozmowie chciałam dać sobie wielkiego kopa za to, że w ogóle mogłam tak pomyśleć. Są ludzie, których nie zmieni jakieś stanowisko, czy inne głupoty. Są ludzie, którzy zawsze i wszędzie są sobą. A. właśnie taka jest i za to ją lubię. Szkoda, że już razem nie pracujemy. Bywało czasem tak śmiesznie, że ciężko było zachować chociaż cień powagi przed klientami. No i cięższe chwile łatwiej było razem znieść.