Komentarze: 9
No i znowu ja! Smętny dziś ten dzień jak żaden. A ponadto pomieszało mi się wszystko kompletnie i szykowałam się już dziś na jutro do pracy. Wyobraźcie sobie moją radość, gdy dotarło do mnie, że jutro niedziela! Fajnie jest czasem sie tak miło rozczarować. Mogłabym tak co tydzień. Bardzo mi pasuje taki przedłużony weekend, chociaż niekoniecznie z takim świętem. Cholera mnie dziś mało co nie trafiła. Pojechałam zawieść babcię na cmentarz (bez skojarzeń proszę!). Wyrzuciłam babcię pod bramą i starałam się jakoś wydostać z zatłoczonych przycmentarnych uliczek. Jechałam w takiej mini kolumnie samochodów kiedy nagle bardzo wiekowy maluch przede mną zaczął cofać! Na szczęście była to górka, więc zdążyłam puścić hamulec i walnąć w klakson jednocześnie. Poczułam jednak, że maluszek się do mnie "przytulił" nieco. Wyskoczyłam jak oparzona, bo i tak byłam już ugotowana na amen tym przeciskaniem się między samochodami, więc nawet na rękę była mi mała awantura z debilnym kierowcą malucha. Ku mojemu przerażeniu z malucha wytoczył się chyba stuletni staruszek i z wielkim zdziwieniem powiedział "Nie miałem pojęcia, że coś za mną jedzie..." Powiedziałam tylko staruszkowi, że jak ktoś nie umie to w takie dni na piechotę niech chodzi i że do sprawdzania czy "coś jedzie" wynaleziono magiczne przyrządy lusterkami zwane. Nie jestem tak do końca przekonana, czy dziadek mnie usłyszał. Jako, że nic się nie stało mojemu samochodzikowi wsiadłam i odjechałam, bo taka kłótnia mnie nie interesowała. Monolog jakoś mnie nie rozładował emocjonalnie. Ech... ten pierwszy dzień listopada ma to do siebie, że nawet ludzie nie jeżdżący od lat wyciągają swoje maluchy i duże Fiaty i jadą nie zważając na to, że nie są sami na drogach. To nie pierwszy raz, kiedy przekonałam się, żeby stosować się do pewnego motta życiowego wyznawanego prze pewnego mojego znajomego: "1 listopada zawsze uważaj na małe i duże Fiaty. Nigdy nie wiesz, co może cię spotkać z ich strony." Ku przestrodze zatem przekazuję wam to motto i proszę o stosowanie się, bo taki maluch potrafi w najmniej odpowiednim momencie zacząć cofać, albo skręcać bez żadnych kierunkowskazów, bez patrzenia w lusterka... Kolejna lawina pierwszolistopadowych kierowców dopiero za rok, więc można odetchnąć. Uffff...