Komentarze: 6
Pozwolę sobie zauważyć, że tzw. powroty do rzeczywistości są baaaardzo bolesne. Najboleśniej było dziś rano, kiedy to trzeba było wstać, a w głowie maszerowało stado słoni i trzy orkiestry dęte. Wniosek: w przeddzień pójścia do pracy nie należy nadużywać. A nadużyłam trochę wczoraj... No na szczęście nie musiałam zrywać się o jakiejś dzikiej godzinie. Przetrwałam jakoś w pracy, bo ograniczyłam się dziś do niezbędnego minimum. Resztę odpracuję w poniedziałek. Jutro chyba wolne sobie robię. Muszę jakoś dawkować sobie ten powrót do szarzyzny, bo rozregulowały mnie te święta dokładnie. Do listy prezentów od świętego dopisuję piękną koszulkę nocną. Tylko nie jestem przekonana, czy to na pewno dla mnie, czy dla A. jest ten prezent... Bo jakoś dziwnie się cieszył z tej mojej koszulki.
A teraz kładę się do łóżeczka i nadrabiam zaległości w spaniu!