Archiwum 28 kwietnia 2003


kwi 28 2003 dajcie mi spokój!
Komentarze: 5

Bywają takie dni, że wszyscy czegoś ode mnie chcą. Jakby się umówili! Każdy ma jakiś mega problem i to ja jestem jedyną, która musi go rozwiązać. Jak ja nie lubię takich dni! Nie żebym była jakaś wyjątkowo wredna, albo  jakaś nieużyta czy jak, ale wszystko ma swoje granice i nie mogę robić 150 rzeczy na raz. Jakby więc ktoś dziś jeszcze ode mnie chciał, to delikatnie powiem: DAJCIE MI śWIĘTY SPOKÓJ!!! No chyba, że to coś mega ważnego... No właśnie... To mój problem, nie jestem asertywna. Nie potrafię tak jasno i wyraĄnie komuś odmówić pomocy. Najczęściej dostaję za to potem zamiast buziaka, albo pogłąskania po główce, wielkiego kopa w dupę, ale widać powiedzenie "miękkie serce, twarda dupa" nie kłamie. Ja mam dupę bardzo twardą od tych kopniaków...

A w sobotę będę imprezować! I niech mi tylko ta wredna małpa zepsuje wieczór! Nie ręczę za siebie! Najlepiej żeby jej w ogóle nie było, ale to byłoby zbyt piękne. Znów więc dostanę jakiegoś paraliżu szyi od odwracania głowy od niej. Grrr... Nie byłoby mnie tam, gdyby nie fakt, że solenizantka jest mi bardzo bliska i nic mnie nie odwiedzie od wypicia jej zdrowia! Nawet wredna małpa! O!

sheryll : :
kwi 28 2003 poniedziałkowe bla bla bla...
Komentarze: 4

Poniedziałek jaki jest każdy widzi... Smętny jakiś jest. Miałam wstać raniutko i rzucić się w wir pracy, ale za nic na świecie nie udało mi się otworzyć oczu. Chyba nawet włożone zapałki ugiełyby się pod ciężarem powiek. Wstałam więc całkiem niedawno i wcale nie czuję, żebym się jakoś szczególnie wyspała. Bo spać to ja mogę baaardzo długo! Oglądałam wczoraj program Wojewódzkiego. Był Tymochowicz - ten od kreowania wizerunku. Tak strasznie sztuczna wydała mi się jego gestykulacja, mimika i w ogóle mowa ciała, że aż odrzucało od patrzenia na człowieka. Wszystko było jakby przemyślane, zagrane, zaaranżowane. Zero emocji, zero naturalności. Brrr... nie mogłabym żyć blisko takiego człowieka. Zrobił na mnie szalenie negatywne wrażenie. No bo ja już tak mam, że czasem po prostu nie trawię człowieka. Są ludzie, z którymi przebywanie w jednym pomieszczeniu wykańcza mnie psychicznie i drażni okrutnie. Chyba jest coś w tym określeniu "wampir energetyczny", bo na mnie tacy ludzie właśnie tak wampirowato działają. Po spotkaniu z nimi przez resztę dnia jestem nie do życia. Niewielu ich jest w moim otoczeniu, ale są i nie zawsze udaje mi się unikać ich towarzystwa.

No dobrze... czas się zabrać za coś pożytecznego. Muszę wziąć się w garść i wyjść z domu na spotkanie z szalonym światem. Miłego dnia!

sheryll : :