Komentarze: 4
Zapomniałam napisać, że wredna małpa jednak trochę mi krwi napsuła. Dziwne byłoby gdyby było inaczej. Ona chyba po prostu ma taki cel życiowy. No i część wieczoru była mocno nerwowa. Nawet stan wskazujący na spożycie nie przyćmił czujności i nie pozwolił sercu zasnąć. Serce łkało po powrocie do poduszki... Całkiem możliwe, że większość rzeczy sobie wyolbrzymiam i wiele dopowiadam, ale... nic nie poradzę. Już tak mam i wredna małpa działa na mnie bardzo negatywnie. Czyli generalnie od pewnej godziny wieczór zamienił się w mały koszmarek, bo musiałam przez jakiś czas tłumić łzy.
Jutro mam zamiar zakończyć z pozytywnym skutkiem przeprawy kościołowe związane ze ślubem. Grunt to pozytywne nastawienie! Muszę to sobie jutro powtarzać. Może podziała...