Komentarze: 4
Jutro nie będzie lekko... Jadę na pogrzeb. Niezależnie od pokrewieństwa ze zmarłym pogrzeby działają na mnie fatalnie (na kogo nie działają?). Ja potem przez kilka dni nie mogę dojść do siebie. Prześladują mnie czarne myśli i wszędzie widzę spadające mi na głowę cegły, pędzące na mnie samochody itp. I tym razem na pewno będzie podobnie... Są ludzie, którzy to rozumieją i nie zmuszają mnie do udziału w takich uroczystościach, a są tacy, którzy nie bardzo to rozumieją.
Czasem mi się wydaje, że urodziłam się wczoraj i kompletnie nie rozumiem tego świata. Jakbym przybyła z innej planety, a ludzie dookoła mówią w nieznanym mi języku. Też tak macie?
Jutro pogrzeb, a pojutrze ostatnie przymiarki sukni ślubnej... To już przestaje być "życiowe", a zaczyna być groteskowe. Nie potrafię tak w sobie przełączać nastrojów, zmieniać humoru wraz z ubraniem. Nie potrafię zdjąć przygnębienia i odwiesić na wieszak. Kompletnie nie pasuję do świata, w którym można wszystko kupić, wszystko zagrać, być kim się chce na każde zawołanie. Kiepska byłaby ze mnie aktorka, bo czego jak czego, ale uczuć grać nie potrafię...