Archiwum 23 maja 2003


maj 23 2003 takie tam...
Komentarze: 5

Do zapamiętania na dłużej: kupienie czegokolwiek w sklepach z AGD, gdzie sprzedają przemądrzali faceci, będąc blondynką jest prawie niemożliwe. Facet prawie mi tłumaczył, że pralka pierze, a lodówka chłodzi. Eureka! O klasach energetycznych, agregatach, substancjach chłodzących rozmawiać ze mną nie chciał. Za głupio chyba wyglądam! Nic to! To nie jest jeszcze moje ostatnie słowo! Będę walczyć dalej w poniedziałek! A póki co, na weekend daję sobie mega luz. Luz bowiem to rzecz bardzo deficytowa u mnie ostatnio. Nerwy mam wyjątkowo nadszarpnięte tym całym zamieszaniem dookoła. Zwłaszcza, że wszystko muszę załatwiać sama, bo A. długo pracuje i nie ma takiej możliwości, żeby coś załatwić razem. Mózg mi już paruje uszami od tego kombinowania. Jutrzejsza popijawa zwana wieczorkiem panieńskim jest zatem bardzo wskazana w moim stanie psychicznym. Póki jednak spokojnie zasiądę ze szklaneczką w dłoni (mama na pytanie "Gdzie są kieliszki do wódki?" powiedziała: "eeee... będziecie pić szklankami!"... i chyba dużo się nie myliła!) będę musiała jutro zrobić jakąś zagrychę (czyt. sałatki "na winie", czyli co się nawinie to do sałatki) i sprzątnąć mieszkanie.

Ps. (po telefonie od A.) Czasem odnoszę wrażenie, że faceci mają w głowie totalną próżnię! 

sheryll : :
maj 23 2003 głupawki c.d.
Komentarze: 2

Głupawka trwa. Zwłaszcza jak patrzę w kalendarz. Wtedy trwa jeszcze bardziej niż kiedykolwiek. A dziś drodzy Państwo wybieram się po zakupy tzw. AGD, czyli lodówkę i pralkę będę nabywać. I wcale nie jest to takie łatwe i przyjemne, bo po pierwsze, to normalka, że budżet ograniczony. Po drugie wysokości, szerokości i głębokości sprzętów też są ściśle ograniczone. Po trzecie kalendarz firm też jest ograniczony przez A. ("tylko nie kupuj jakiegoś gówna"). No bo nie powiedziałam, że A. nie będzie uczestniczył, bo pracuje i nie ma kiedy. Będzie za to uczestniczył znajomy znający się na tym całym cholerstwie więcej niż ja. No i mam nadzieję, że coś w końcu kupię, bo jak nie, to będę żyć jak na biwaku, czyli, żeby masło nie jełczało, będę kopać dołek na działce pod blokiem i tam je trzymać. Zimą, to no problem, bo można za okno, ale latem? A pranie? Zawsze można kupić tarę...

A poza tym pogoda się wyraźnie poprawia. Jest więc nadzieja, że nie będę miała jakiegoś delirium z zimna. Aaa... i jeszcze ostatecznie ustaliłam jakie i ile ciast ma być. Było wojennie, ale w końcu stanęło na moim. I tak ma być!

sheryll : :