Archiwum 08 października 2002


paź 08 2002 Milion dolarów
Komentarze: 4

Oglądam właśnie "Niemoralną propozycję" i myślę... Co ja bym zrobiła, gdyby mi ktoś zaproponował milion dolarów za jedną noc? No właśnie, co bym zrobiła? I są we mnie dwie osoby. Jedna mówi, że nigdy w życiu, że nie jestem na sprzedaż, a druga... rozwiązałoby to moje wszystkie problemy finansowe, to przecież tylko jedna noc, to tylko ciało... Całe szczęście nikt nigdy nie złoży mi takiej propozycji. Nie jestem Demi Moore, a Robertów Redfordów z milionami dolarów nie spotykam na swojej drodze. Całe szczęście, bo miałabym wielki dylemat...

sheryll : :
paź 08 2002 niedługo listopad...
Komentarze: 5

Tak mi dzisiaj się pomyślało o zbliżającym się święcie. 1 listopada... osobiście nie przepadam. Nie lubię tej obłudy, udawania, że kogoś to wszystko obchodzi. Producenci zniczy i chryzantem zarabiają pieniądze na naszym poczuciu winy. Jak już przywalimy brzuchy grobów wiązankami i postawimy kilka światełek, to od razu nam lżej. Spełniliśmy obowiązek. Wiele osób nawet nie wspomina zmarłych przez cały rok, a tego dnia pędzą setki kilometrów, żeby zapalić znicz. Bez sensu! Wspominać można zawsze i wszędzie. Jeśli ktoś czuje potrzebę, to przecież może chodzić powspominać zmarłych przy ich grobach przez cały rok. Nie widzę żadnego sensu (poza komercyjnym oczywiście) w tej całej plątaninie. Wolałabym chyba bawić się w ten dzień jak Amerykanie (co wcale nie oznacza, że jestem wielką zwolenniczką przejmowania wszystkiego, co zachodnie). Oczywiście pójdę w tym roku popatrzeć na ten wyścig ludzi z wiązankami i zniczami, ale nie lubię... to nie najlepsze słowo, bo przecież nikt nie lubi... Jeśli mi ktoś mówi, że przez cały rok nie ma czasu, że pracuje, że za daleko... nie widzę potrzeby fizycznego bycia przy grobie, żeby wspominać. No bo dla kogo tak naprawdę te pomniki, grobowce za tysiące? No chyba nie dla zmarłych... 

sheryll : :
paź 08 2002 lodowaty poniedziałek
Komentarze: 5

Dobry wieczór! Uwaga, będzie narzekanie! Wszyscy uczuleni na narzekanie, proszeni są o naciśnięcie szarego przycisku w lewym górnym rogu ekranu z napisem "POWRÓT". No dobra, nie został nikt, więc można marudzić. Będę dziś marudzić na pogodę (czy ktoś pamięta jak marudziłam na upały i pisałam, że wkrótce będę narzekać na zimno?). Wiało dziś tak, że myślałam, że mi uszy odpadną. Gdybym założyła czapeczkę, to wcale nie wyglądałabym głupio (pomijając fakt jak W OGÓLE wyglądam w czapeczce). Na szczęście udało mi się wpakować szefowej do samochodu i podwiozła mnie do mojej drugiej pracy. Aaaa... nie wspomniałam jeszcze, że dziś wstawałam. W trzech podejściach! Za pierwszym udało mi się tylko srogo spojrzec na podskakujący telefon (czy to na pewno ja nastawiłam wieczorem ten budzik?), wyłączyć go, posłuchać walących o parapet kropli deszczu i... następne co pamiętam to jakaś siła nadprzyrodzona, która kazała mi otworzyć oczy i spojrzeć na bezczelnie tykający zegar wiszący na ścianie. Już nawet odkryłam kołderkę, bo pomyślałam, że jak zmarznę, to szybciej wstanę. BŁĄD! Jak zmarznę, to przykryję się aż po sam nosek i zasnę uszczęśliwiona, że już cieplej. Trzecie podejście było niezwykle brutalne. Zadzwonił telefon stacjonarny i musiałam zwlec się z łóżka niestety. Grrrr... Okazało się, że mam baaaaardzo mało czasu na wszystkie te poranne czynności, które generalnie bardzo lubię, więc biegałam jak szalona po mieszkaniu i robiłam kilka czynności naraz. Układałam włosy jedząc śniadanie i sprawdzając pocztę (a jak! Nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności), ubieranie się połączyłam ze zbieraniem dokumentów, które mogłam przecież przygotować wieczorem i robieniem makijażu. No i nawet się nie spóźniłam! Jak się później okazało, wcale nie musiałam tak się śpieszyć, bo Pan Informatyk, z którym miałam się spotkać, miał trochę tzw. poślizgu i prawie nic nie załatwiłam... Grrrr.... Na szczęście zrobiłam już dzisiaj PITy, ZUS zrobiony, jeszcze tylko VAT i kolejny miesiąc CLOSED. Aaaa... oczywiście jak wróciłam padłam i  byłam nieprzytomna (czyt. spałam) przez 3 godziny. I co ja teraz będę robić w nocy?! Dobrze, że jutro mogę trochę pospać... 

sheryll : :