Archiwum 11 listopada 2002


lis 11 2002 dwa słówka
Komentarze: 7

Dwa słówka dotyczące komentarzy ostatniej notki: po pierwsze MF nie pisze słodko, ale elokwentnie i ciekawie Panie Sang (sprawdź jednak znaczenie tego słowa), po drugie tolerancji trzeba się uczyć również w stosunku do czegoś, co się nam zupełnie nie podoba, po trzecie (wiem wiem... miały być tylko dwa słowa...) MF przynajmniej nie brakuje odwagi do kontaktów z ludźmi w czasie rzeczywistym czy jak to tam nazwać. A to świadczy o tym, że ma coś więcej niż natchnienie do napisania notki. Potrafi rozmawiać, opowiadać, słuchać (czytać), polemizować itd. Ma swoje zdanie i bardzo je szanuję, co nie znaczy, że moje jest takie samo. Tolerancja ludziki moje kochane to również akceptacja mimo wszystko, czyli akceptacja mimo własnych przkonań. A akceptacja inności w każdym wydaniu nie oznacza z kolei, że utożsamiamy się z takimi postawami, czy poglądami. Trochę to zagmatwałam, ale jak ktoś się postara to odgadnie, co miałam na myśli. That's it!

sheryll : :
lis 11 2002 jakby to zatytułować?
Komentarze: 11

Miałam przyjemność ujrzeć przez kilka minut nick "SangFroid" na czacie. Nic jednak z tego nie wynika... raczej rozczarowanie niż zachwyt. Chciałabym wiedzieć, czy tak uwielbiany sang jest równie elokwentny w dialogu. Często bowiem człowiek wygłaszający monologi nie potrafi rozmawiać z ludźmi. I niech mi tylko nie mówi właściciel owego obleganego bloga, że te wszystkie jego opowieści pisze wyłącznie dla siebie. Nie ma tu chyba nikogo, kto pisze tylko dla siebie. Podejrzewam, że ktoś, kto miałby w komentarzach wciąż okrąglutkie zero, uciekłby stąd gdzie pieprz rośnie i powrócił do pisania w zeszycie w kratkę. Bo każdy z nas jest trochę ekshibicjonistą własnej duszy. Kogo się Pan tak boi Panie Sang?

Długie weekendy mają jedną wadę: zbyt szybko mijają. No ale pocieszające jest to, że jutro można otworzyć oczy i z uśmiechem stwierdzić, że poniedziałek już za nami. Aby do piątku!

sheryll : :
lis 11 2002 syndrom dnia następnego
Komentarze: 3

Z "butelkowego" nastroju najgorszy jest syndrom dnia następnego... Syndrom zwlókł mnie dziś z łóżka i kazał wypić jezioro wody. No ale już jest lepiej... A wczorajszy wieczór był bardzo miły. Bardzo miły? Co to za durne powiedzenie! Był cholernie miły! Dobrze, że jest M. Dobrze, że się w końcu odnalazłyśmy. Dobrze, że z tej całej durnej sytuacji wynikło coś dobrego. Dobrze, że w końcu jesteśmy blisko siebie... Nie wiem czy kiedyś Jej powiem jak bardzo jest dla mnie ważna. Ale Ona chyba wie... Nie muszę tego mówić.

A dziś kolejna nasiadówa ze znajomymi. No ale dziś przyrzekam: zero alkoholu! Jutro przecież praca, a jak mam pracować, kiedy w głowie maszeruje stado słoni.

sheryll : :