Komentarze: 11
Coś mnie bierze... (Sang, wyprzedzę Twoje pytanie: "coś", a nie "ktoś"). Rośnie mi w gardle kaktusik. Mój problem polega na tym, że wszelkie choróbska mnie dopadają jak już wszyscy dawno zapomnieli, że była jakaś grypa i inne wirusy. Mam tylko nadzieję, że to nie to słynne zapalenie płuc! Jakby co, to wypadałoby spisać testament:
Ja - przez niektórych zwana Sheryll - w pełni władz umysłowych oświadczam co następuje: wszystkie moje płyty i kasety przekazuję M. (ona sobie niedawno kupiła sprzęt grający i niewiele ma muzyczki), mój ukochany komputer przekazuję A. (z zastrzeżeniem zrobienia formatowania dysku twardego! Niech nikt nie ogląda jakie głupoty trzymałam w komputerze!), hasło do bloga przekazuję niejakiej K_P (niech szerzy zgorszenie na kolejnym blogu!), kosmetyki, których nie zdążyłam zużyć zostawiam mamie (ona lubi się smarować wszelkimi specyfikami), pół samochodu oddaję właścicielce drugiego pół (niech ma cały!), moją biblioteczkę zostawiam siostrze (lubi, to niech sobie czyta do woli), zapas wafelków i czekolad schowanych w górnej szafce w kuchni przekazuję Sangowi (niech chociaż wafelki ma po tępej księgowej), swój pamiętnik - żółty zeszyt w owieczki - nakazuję zakopać razem ze mną (proszę dorzucić jakiś mało używany laptop i komórkę). Mój mało używany rower oddaję w dobre ręce A. (rower - jego druga miłość). Resztę proszę podzielić wedle uznania (czyli, kto pierwszy, ten lepszy!). Amen.