Archiwum lipiec 2002, strona 1


lip 20 2002 wkurzona
Komentarze: 1

Strasznie pokręcone to życie. Tak bardzo się czasem wkurzam na los, na to, co mi zesłał. Na to, że tak bardzo jestem uzależniona od pomocy innych. Na to, że nie mogę żyć tak, jak bym chciała. Wkurza mnie to niesamowicie. Kiedy to się skończy?! Kiedy będę mogła normalnie żyć. Czasem tak sobie myślę, że o pewnych rzeczach lepiej nie wiedzieć. Czasem lepiej żyć w nieświadomości własnej niemocy... I dziś tak właśnie myślę.

sheryll : :
lip 18 2002 dylematy
Komentarze: 1

Dylemat? Raczej nie, bo to już postanowione. Mój ukochany jedzie na biwak z całą (no może połową) swoją wesołą rodzinką. I wszystko byłoby w porządku, pojechałabym, ale... no właśnie. Chyba jestem już za stara na tego typu rozrywki. Nie bawi mnie nocowanie w namiocie pełnym robactwa, mycie się w jeziorze... nie bawi, a nawet bardzo męczy. Co ja zrobię, że jestem taka wygodna, że chciałabym, żeby mnie nic nie gryzło (a zawsze gryzie mnie wszystko z okolicy), żebym miała bieżącą wodę. No a z drugiej strony... przez tydzień Go nie zobaczę, nie przytulę się... Jak znam życie to po 3-4 dniach wsiądę w samochodzik i popędzę do Niego. Zwłaszcza, że będą Jego urodzinki. Na pewno popędzę... No ale jedną, albo dwie noce, to jeszcze jakoś przeżyję może. Wykupię w aptece wszystko, co odpędza wszelkie gryzące stworzenia, wysmaruję się tym od stóp do głowy i... nikt do mnie nie podejdzie nawet! Hihihi...

sheryll : :
lip 17 2002 a jednak...
Komentarze: 1

To jednak prawda... wszyscy leżą na plaży i leniuchują... No a jeśli nawet nie na plaży, to w domku, w wannie z kufelkiem zimnego piwka... Ech... gdzie się podział naród pracujący?!

A dziś przy okazji wypełniania PIT-ów, tak się sobie zastanawiałam, co za kretyn wymyślił ten cały system. Tony papieru są co miesiąc marnowane tylko po to, żeby umieścić na nich kilka cyferek. Czy w świecie komputerów, internetu i innych takich wynalazków nie możnaby tego jakoś inaczej urządzić? Ideałem byłoby przesyłanie zenznań podatkowych przez internet, ale... no właśnie. W naszym szalonym kraju oczywiście nie można przeprowadzić takiej operacji, bo jakoś zawsze dziwnie się składa, że nie ma ludzi, którzy mogliby to sprawnie przeprowadzić. A tak naprawdę, to pewnie jest tak, że ludzie, którzy to potrafią nie mają tyle kasy, żeby zapłacić komu trzeba, aby wygrać przetarg na zaopatrzenie urzędów w programy. I kiedy to się kurczę zmieni? Wszyscy narzekają, marudzą, że jest źle i coraz gorzej. A ja myślę, że u nas nigdy nie będzie dobrze. Nawet jak nam ktoś da mnóstwo kasy na rozwój, to pieniądze te nie dotrą tam gdzie trzeba. To mentalność naszego szalonego narodu, który nauczony, że trzeba kraść, kłamać, oszukiwać, dawać łapówki, nie potrafiłby funkcjonować w normalnym systemie. Rolnictwo? Proszę bardzo. Ja już dziś mogę powiedzieć od czego zacząć. OD PORZĄDKÓW. Takich dosłownych. Jak obserwuję czasem gospodarstwa w mojej okolicy, to nóż się sam w kieszeni otwiera. Ten rolnik to tam pewnie własnej żony nie może znaleźć. Eee... nie warto się gorączkować. Co to da...

sheryll : :
lip 16 2002 kolejny gorący dzień
Komentarze: 1

Co tu zrobić żeby chciało się chcieć. A chodzi mi o to, że wszyscy leżą pewnie gdzieś pod gruszą, a ja w tym upale muszę myśleć o jakichś podatkach, ZUSach i innych takich "przyjemnościach". No i sęk w tym, że tak strasznie mi się nic nie chce... Właściwie to zatrudniłabym się jako ekspedientka w klimatyzowanym sklepie :D Mój wiatraczek nieco wysiada. Ja też bym wysiadła, gdybym musiała kręcić się cały dzień. A co wy robicie w te upały? Czy ktoś na tym świecie dzieli mój los i pracuje, czy może wszyscy leżą na plaży, pod parasolem i popijają zimne piwko...

sheryll : :
lip 13 2002 coś się kończy...
Komentarze: 3

Dziwnie się czuję... Nagle zakończyła sie pewna część mojego życia, czyli studia. Wiem, że zawsze można zacząć nowe, ale skończył się etap nauki co dzień, zajęć przez cały tydzień. Na dzienne przecież już nie pójdę... I smutno mi trochę... Bo tak naprawdę lubiłam szkołę. Może niekoniecznie sam fakt uczenia się, ale spotkania ze znajomymi, wspólne problemy, podobne odczucia... A nauka sensu stricte? Też nie była taka najgorsza. Zawsze można się czegoś nowego dowiedzieć. I tak naprawdę, to nawet te rzeczy, które uchodziły w moim mniemaniu za zupełnie nieprzydatne w życiu, czasem okazywały się jednak niezbędne. Czasem były momenty, kiedy ta prawie encyklopedyczna wiedza przydała mi się. Pusto mi jakoś z tą świadomością końca czegoś, co przecież lubiłam. Pusto mi także, bo wiem, że znajomości ze studiów umrą śmiercią naturalną. To tak jak z przyjaciółkami z liceum. Poszły gdzieś w swoją stronę i nie wiem już co je cieszy, a co smuci. Przykro, że tak jest. Chciałabym utrzymać tych kilka osób na tyle blisko siebie, żeby wiedzieć co ważnego dzieje się w ich życiu, a nie spotykać się raz do roku i rozmawiać o niczym. Ech... jak ja bym chętnie wróciła do liceum...

sheryll : :