Archiwum lipiec 2002


lip 31 2002 wyjaśnienie
Komentarze: 4

Jeżeli kogokolwiek interesuje to, że milczę od jakiegoś czasu, to śpieszę zaspokoić ciekawość: upały działają na mnie niezwykle destruktywnie, ciśnienie spada mi poniżej jakiegokolwiek poziomu, chodzę pijana temperaturą, nic mi się nie chce, a wszelkie próby podjęcia jakiejkolwiek aktywności kończą się wielkim niepowodzeniem. Chociaż... chwileczkę! Wymyśliłam sobie, że może poszukam czegoś w sieci na temat tańca deszczu i indiańskich przyśpiewek wywołujących to upragnione przeze mnie zjawisko. Poza deszczem przy okazji może uda mi się obniżyć temperaturę o kilka (kilkanaście?) stopni wszechobecnego Celsjusza. Jeśli zatem w waszej okolicy pojawią się spadające z nieba kropelki, to niechybny znak mojej działalności szamańskiej. I znaczyć to będzie również, iż nie posiadłam jeszcze do końca Wielkiej Sztuki Tańca Deszczu, bo nie mam wcale zamiaru psuć wam wakacji i zsyłać na was wodę z nieba. Niech pada tylko nad moją głową i tylko mi niech będzie chłodno. No chyba, że ktoś jeszcze miałby ochotę na ochłodzenie. Jeśli tak, to niech połączy się ze mną w poszukiwaniach opisów szamańskich i indiańskich i jakich tam jeszcze chcecie (oby skutecznych) zwyczajów zmiany aury.

sheryll : :
lip 28 2002 a jednak!
Komentarze: 2

A jednak pojechałam pod namiot! Ale tylko na jedną noc. I o jedną noc za dużo! Owszem, zobaczyłam sie z ukochanym (zwłaszcza, że były Jego urodzinki), ale bratanie się z komarami to nie dla mnie. Nie dla mnie zimne noce, brak łazienki i inne takie "przyjemności". Prawie całowałam drzwi od domu po powrocie. Ech... NEVER AGAIN!!! Do następnego roku...

Czy ktoś zamawiał upały? Ja nie. Znów mnie dobijają. Wiem wiem... to dopiero 2 dni, ale dla mnie nawet jeden dzień jest koszmarem przy takich temperaturach. Oj... jutro znów do pracy...

sheryll : :
lip 24 2002 smuteczki...
Komentarze: 7

Dziś będzie smutno, więc jeśli ktoś nie ma ochoty dziś na smutasy, to niech dalej nie czyta.

Śmierć... czy ktoś może mi wyjaśnić, o co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego odchodzą ludzi, którzy nie przeżyli jeszcze wszystkiego? Dlaczego odchodzą ci, którzy tak bardzo chcą żyć? Dlaczego musi być tak, że wspaniali ludzie przegrywają walkę z chorobą? I dlaczego co roku, w wakacje odchodzi ktoś mi bliski? Aż boję się wakacji, bo nie wiem, kto tym razem. Już wiem... I właściwie targają mną różne emocje, bo z jednej strony wiem, jak bardzo chciała żyć, jak kochała życie, a z drugiej - cieszę się, żę już bardziej nie będzie cierpiała, bo to dla Niej chyba najgorsze. Co ja wygaduję?! To najgorsze dla każdego! Chodzi mi jednak o to, że nie zniosłaby tego uzależnienia od innych w momencie, kiedy choroba wygrała i przykuła Ją do łóżka. Nie rozumiem takiej śmierci. Jestem w stanie pogodzić się z odejściem ludzi starych, takich, którzy przeżyli już swoje życie do końca, ale dlaczego odchodzą młodzi? Wiem, że już od jakiegoś czasu było jasne, żę Ona odejdzie, że można było się do tego przygotować. No ale, czy można się przygotować do śmierci? Na pewno trochę oswoiłam się z tą myślą (o ile można w ogóle o czymś takim mówić), na pewno nie będzie tak ciężko jak rok temu. To nie takie potworne zaskoczenie, nie szok po odejściu zdrowej, młodej jeszcze osoby jak rok temu. Rok... to już prawie rok... Gdybymtylko wiedziała, że tamta Wigilia będzie ostatnia... gdybym wiedziała, że Go widzę ostatni raz w czwartek, a w sobotę... gdybym wiedziała...

sheryll : :
lip 22 2002 życie jest piękne
Komentarze: 2

Ale właściwie, to życie jest piękne i trzeba żyć chwilą. Będę żyła kilkoma chwilami we wrześniu. A to dlatego, że spędzę kilka czarownych chwil w czarodziejskim miejscu nad morzem. Byłam tam w ubiegłym roku i muszę przyznać, że podziałało genialnie na moje skołatane nerwy. Było wspaniale. Zniknęły wszystkie smutki. No może nie zniknęły, ale pogodziłam się z wieloma sytuacjami, nabrałam energii na cały rok. Teraz mnie tam ciągnie jak magnez. Tak bardzo potrzebuję takiego wyciszenia. A jak jeszcze będę tam z moim ukochanym... ech...KIEDY WRZESIEŃ??? A póki co, siędzę i tęsknię okrutniście za moją drugą połówką i już czuję, że usycham. Jest mi tak okrutnie ciężko na sercu. Przecież w ciągu 6 lat rozstawaliśmy się tylko raz na 2 tygodnie i chyba dwa czy trzy razy na tydzień. Jesteśmy do siebie prawie przyrośnięci i teraz czuję, że brakuje mi cząstki mnie. Wyobrażam sobie, co czują ludzie po amputacji jakiejś części ciała. Ja czuję jakby mi właśnie wyrwano część serca... Ciekawe ile zapłacę za telefon w tym miesiącu...

sheryll : :
lip 22 2002 życie
Komentarze: 4

"Życie to nie próba generalna, ale jedyny spektakl" - chodzi to za mna już od kilku dni i myślę, myślę, myślę... rzeczywiście, kurczę już nigdy nie będę miała tyle lat, co mam. Już nigdy nie będę miała drugiej szansy na przeżycie wielu cudownych chwil. I nie czuję się z tym dobrze. Od kilku dni myślę tylko o ulotności życia. Czemu "nic dwa razy się nie zdarza"? Czemu nie można cofnąć czasu i poprawić swoich błędów, nie spotkać pewnych osób, nie być w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie?

sheryll : :