Archiwum lipiec 2003


lip 29 2003 ...
Komentarze: 6

No i jednak byłam nad tym jeziorem. Jeszcze dziś mnie wszystko boli po nauce pływania. Niby pływać umiem, ale oczywiście mój mąż nie przpuści żadnej okazji żeby poczuć nade mną władzę. Bawił się w instruktora pływania. Okazałam się jednak jednostką bardzo oporną, bo nadal pływam stylem, który ciężko jest sklasyfikować. Nic to! Na powierzchni się utrzymuję, a to już przecież sukces, nie?

Jutro jedziemy do B. coby mój mąż mógł kontynuować naukę. Nienawidzi tej szkoły okropnie, ale skoro zaczął, to niech już może skończy. Zostało niewiele... Naamah, wpadniemy na ciasto i kawę, ok?

A w sobotę weselicho! Nareszcie wyskaczę się bez żadnych obciążeń psychicznych i fizycznych. Ślubować zaś będzie moja astrologiczna bliźniaczka, przyjaciółka jeszcze z czasów trzepaka. Mam nadzieję, że się troszkę ochłodzi, bo w takim skwarze ciężko będzie skakać...

I tyle Robaczki na dziś. Miłego wakacjowania tym, którzy mogą...

sheryll : :
lip 25 2003 nigdy więcej...
Komentarze: 3

Już nigdy, przenigdy nie będę się śmiała i klęła jak usłyszę, że Polacy nie potrafią wykorzystać unijnej kasy. A to dlatego, że ostatnimi dniami miałam BARDZO doczynienia z wnioskiem o pieniądze z Phare. Fajna łamigłóweczka. Jakby ktoś nie miał co robić w wakacje, albo cierpiał na totalny brak zajęcia, to serdecznie polecam. I ja się tylko zastanawiam, czy wnioski dla rolników są podobne. Pewnie tak... Biedni ci nasi rolnicy, bo chyba nie dostaną ani złotóweczki. A z załączników, to nie chcą tylko świadectwa szczepień chyba. Paranoja jakaś. Nie kapuję po kiego groma tak komplikować ludziom i sobie życie. Inna sprawa to, że prawdopodobnie tych rzędów cyferek i tej całej pisaniny nikt nie będzie sprawdzał, tylko spojrzą w określone miejsca we wniosku. Robota więc iście syzyfowa. Można sobie pisać i pisać... Złudzeń co do tego, że szefostwo kasę dostanie nie mam. Pewnie nie dostaną. Przestałam jakoś wierzyć w świętego Mikołaja już jakiś czas temu, więc czemu teraz miałabym mieć jakąś nadzieję.

A jutro weekend moi mili i będę wykorzystywać każdą jego minutkę maksymalnie. Męża pogonię do fryzjera, bo zarósł jak bawół (czy bawoły mają długie włosy?), poleniuchuję, może na jakieś zakupki się wybierzemy... Jezioro odpada z przyczyn obiektywnych. Właściwie to nawet lepiej, bo kolejnego popołudnia wśród wrzeszczących dzieci i kopcących się grili bym nie zniosła. Miłego weekendu kochani!

sheryll : :
lip 24 2003 banda kretynów!
Komentarze: 7

Wchodzę sobie na blogi.pl po kilkudniowej abstynencji i co widzę? Kolejna fala debilizmu zalała serwer. To, że ktoś nie zna się na html'u wspaniałomyślnie wybaczam i potrafię przemilczeć jeśli błaga o pomoc przy upiększaniu treści, której przeważnie nie ma, ale debilizmu w stylu: "nie wiem jak wejść na bloga" pojąć nie potrafię. Nie dość, że pokolenie dyslektyków, czy jak tam zwą lenistwo nieuczenia się ortografii, to jeszcze analfabetów, którzy czytać nie potrafią, nie potrafią dotrzeć do FAQ na najbardziej przejrzyście zrobionej stronie głównej pod słońcem. No proszę Was bardzo! Nie odbierajcie mi przyjemności zaglądania tutaj! Skąd biorą się tacy ludzie i co ich tu sprowadza? A może to kosmici wylądowali i próbują ogłupić społeczeństwo... hmmm... wietrzę spisek na skalę globalną! Tak! Jestem nietolerancyjna! Mogę to wykrzyczeć wszystkim kretynom, którzy są autorami tych głupich newsów (a swoją drogą, to ciekawe, że newsa napisać potrafią...). Nie toleruję bowiem tej wszechpanującej głupoty i lenistwa. Jak to jest, że teraz młodzi ludzie nauczyli się, że wszystko dostają na tacy pod sam nosek. Lektura? Po co, skoro są bryki, streszczenia, gotowe wypracowania (to potrafią znaleźć w sieci). Biblioteka? Większość nie ma pojęcia co to jest i z czym to się je. Muzyka inna niż "łup łup"? Nie istnieje! Film? Tylko taki, w którym jest dużo strzelania i fajerwerków. Natura? Zniszczyć, podeptać! Dusza, osobowość? Nie istotne! Teraz liczy się tylko "fura i komóra"! Bóg? Nie potrzebny! Tacy jesteście, choć przecież tak niedawno miałam tyle lat co wy. Czy świat tak bardzo się zmienił, czy może to ja byłam zawsze inna? Ale skoro tylko ja, to dlaczego obracałam się w środowisku ludzi, dla których istniały wartości wyższe niż przedmioty, które można kupić? Ci ludzie istnieli, byli realni i namacalni. I dziękuję dziś Bogu, że nie muszę dorastać w dzisiejszym świecie nastolatków, bo albo bym zgłupiała, albo była taka jak oni (na jedno wychodzi...).

A miałam się odstresować...

sheryll : :
lip 20 2003 lenistwo...
Komentarze: 4

Istnieje spore prawdopodobieństwo, że pomoczę dziś dupkę w jeziorze. Prawdopodobieństwo nie wynosi 1 tylko dlatego, że obawiam się, że woda może być jakaś zimna, albo wiatr, albo co. No i oczywiście skończy się na staniu w wodzie do kolan przez pół godziny, co będzie nazwane przeze mnie kąpielą w jeziorze. W sumie, to najchętniej poleżałabym w domu, z książką, albo przed telewizorkiem... Mój mąż jednak nie trawi takiego biernego wypoczynku i mimo tego, że cały tydzień jest na nogach od rana do wieczora, to w weekendy też go ciągle gdzieś nosi i usiedzieć w miejscu nie potrafi. A potem marudzi, że go nogi bolą... Wczoraj udało się jednak spędzić wieczór tak jak lubię, czyli: trzy filmy z wypożyczalni, beczułka piwka, chipsy (bleeee... jakie to niezdrowe!). Filmy były średnio ciekawe, piwko za mało schłodzone, a chipsy... jak to chipsy, za mało ich było! No ale generalnie, to raz na jakiś czas lubię takie wieczory. To właściwie chyba pierwszy taki wieczór od kiedy jesteśmy małżeństwem, bo do tej pory to tylko goście, rodzinka, wizyty, rewizyty... chyba przycichło! Można zacząć normalnie żyć.

A jutro... jakby ktoś nie wiedział jest poniedziałek, czyli najgorsze co może spotkać człowieka pracy w życiu. Jedynym pocieszeniem jest to, że wieczorem po raz sto pięćdziesiąty ósmy obejrzę przygody dzielnego funkcjonariusza MO czyli porucznika Borewicza. No to miłej niedzieli kochani... i poniedziałku właściwie też, bo jak sądzę większość z was ma teraz wakacje i macie gdzieś dni tygodnia, które przez dwa miesiące są do siebie bardzo podobne. Ale przyjdzie wrzesień (albo październik), to będę się cieszyć, że nie tylko ja nie lubię poniedziałków!

sheryll : :
lip 18 2003 żar z nieba
Komentarze: 2

Na temat żaru lejącego się z nieba nic nie powiem... ani słóweczka... No może tylko, że to chamstwo, że taka pogoda za oknem, a ja nie mam szans na wylegiwanie sie nad jeziorkiem. Tylko tyle... Póki co mogę powylegiwać się w wannie. I to tylko dzięki uprzjmości mamy, bo u nas tylko prysznic. Gówniany wynalazek! Jak można nie zamontować wanny?! Przecież to grzech śmiertelny!

W pracy nie wytrzymałam. Słońce akurat od strony mojego miejsca pracy, więc nie było szans na przyzwoite warunki do siedzenia w papierkach. Na szczęście już druga połowa miesiąca, więc jest jako takie rozluźnienie. Współczuję uwiązanemu w krawat mężowi, który nie dość, że kisi się w garniturku, to jeszcze musi grzecznie uśmiechać się do upierdliwych klientów. A swoją drogą jaka ja musiałam być nieznośna jak pracowałam ... tam gdzie pracowałam. Jeśli choć w połowie wciąż tak nawijałam o klientach, ich pomysłach i innych pierdołach, jak mój mąż teraz, to szczerze współczuję wszystkim, którzy tego słuchali. I z tego miejsca bardzo ich za to przepraszam.

sheryll : :