Archiwum czerwiec 2003


cze 24 2003 ...
Komentarze: 5

Nie piszę coby ktoś nie pomyślał, że zwariowałam z tym byciem szczęśliwą bez granic. A swoją drogą, to życie mnie tak wciągnęło, że jak trafiam na blogowisko i robię "rundkę" po blogach, to mam wrażenie, że jestem już gdzieś poza tym wszystkim... Smutne to, bo było mi tu dobrze. Chociaż z drugiej strony, to dobrze, że nie zostanę tak boleśnie i brutalnie odstawiona od nałogu, tylko nałóg wypali się we mnie pomalutku i bezboleśnie... Gdzień mi w głowie kolebie myśl, że ta cała pisanina tutaj jest tak mało istotna z punktu widzenia życia i świata w ogóle. Jak myślę o chorobie, cierpieniu, ale i szczęściu, miłości... to te zdania wstukiwane w klawiaturę wydają się aż śmieszne. Zupełnie nie ważne, tak ulotne i mało trwałe... wydaje mi się, że czas wrócić do zeszytu w kratkę. Czas odkurzyć żółty zeszyt w owieczki i wrócić do swoich najgłębiej skrywanych myśli...  

sheryll : :
cze 20 2003 melduję się!
Komentarze: 5

Tak tak Martyniu, wsiąkłam na amen! Idylla trwa nadal, a ja cała w skowronkach. Tęsknicie troszeczkę? No skłamcie raz i powiedzcie, że bardzo i gorąco i w ogóle najmocniej! Ja za Wami też tęsknię...

Jak po raz kolejny napiszę, że promienieję szczęściem, to pewnie będzie bardzo nudne, chociaż... jak sobie pomyślę, że głównie ludzie piszą jak to jest im źle i do dupy, to chyba będzie nawet coś oryginalnego. Trochę mnie wykańcza do wstawanie skoro świt, ale staram się w ciągu dnia znaleźć chwilkę, żeby przyłożyć głowę do poduszki. Aaa... no i najważniejsze. Nasze plany co do tego, żeby pożyć sobie we dwójkę jakiś czas, będą musiały odlecieć. Trzeba myśleć o potomku... Byłam u lekarza i to mi właśnie powiedział. Z różnych względów, albo teraz albo... może wcale. Niby fajnie byłoby jeszcze trochę poleniuchować i pobyć sami, ale nie chcę tak do końca życia. Plany zatem ulegają zmianie.

W szczęśliwe życie wkradł się jednak smuteczek. A właściwie smutaczysko wielkie... B. ma raka... są już przerzuty na żołądek i płuca. A jeszcze na dodatek tam u nich jakieś problemy ze szpitalami, bo panuje to Sars czy jak mu tam. G. zrozpaczona... oboje stracili jakikolwiek sens egzystowania. Bardzo chciałabym ją teraz mocno przytulić. Szkoda, że to takie nierealne... Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, co bym czuła, gdyby to A. zachorował. Nawet nie chcę sobie wyobrażać! I takim oto smutasem kończę... żebyście nie myśleli, że u mnie same uśmiechy i radości...

sheryll : :
cze 15 2003 maksymalnie szczęśliwa!
Komentarze: 11

Małżeństwo mi służy! Mam nadzieję, że tak pięknie będzie już zawsze. No bo pięknie jest... Mężuś jest kochany, czuły, opiekuńczy i najlepszy na świecie. Jakbym go poznała wczoraj. Zakochałam się na nowo... I takiej pięknej i wciąż odradzającej się miłości życzę sobie i mojemu kochanemu mężusiowi!

sheryll : :
cze 12 2003 uzależniona nadaje
Komentarze: 5

Po pierwsze bardzo dziękuję wszystkim, którzy nam dobrze życzą. Po drugie fakty jakie są każdy widzi... czyli jednak jestem uzależniona od netu i od blogowiska. Wytrzymałam kilka dni, ale dziś w pracy myślałam tylko o jednym: co też nowego się wydarzyło u blogowiczów? Wykombinowałam więc, żeby wyjść wcześniej i jestem. I zachłannie czytam Wasze notki. Czuję jednak, że jak nie ma mnie tu co dzień, to coś mi umyka... Mam niecały miesiąc na wyleczenie się z nałogu. Może się uda...

A póki co sprawdzam się w roli żony. Prasuję, piorę, gotuję... narazie mnie to bawi. Zobaczymy co będzie dalej. Zbyt wielu obowiązków na męża zrzucić nie mogę, bo wychodzi raniutko, a wraca ok. 19.00 więc cóż on może jeszcze zrobić?! Zostaje mu zmywanie i pewnie weekendowe porządki jakieś. Wciąż rozpamiętuję wesele i nie mogę się doczekać kasety. Może już jutro będzie... Pewnie przez najbliższy tydzień będę miała w domu kino, czyli wszyscy goście będą chcieli obejrzeć u nas kasetę. Może by tak pomyśleć o jakichś biletach wstępu?

sheryll : :
cze 10 2003 PS.
Komentarze: 11

Dodam jeszcze tylko, że dziś o 23.30 minie dokładnie ćwierć wieku od czasu jak pojawiłam się na tym najpiękniejszym ze światów...

sheryll : :