Archiwum wrzesień 2002, strona 2


wrz 08 2002 kolejny dzień
Komentarze: 2

Tak sobie myslę, że chyba nie jestem aż taka najgorsza na świecie. Nie potrafię długo być na kogos zła, nie potrafię gniewać się dłużej niż kilka dni. Z drugiej jednak strony, jak już mi złość przejdzie, to nie lubię rozdrapywać ran, dziesiątki razy wracać do tego samego, rozważać, wyjaśniać... Nie lubię. Wolę zapomnieć, bo takie rozważania przeważnie kończą się kolejną kłótnią, bo przecież mija mi tylko złość, a poglądy pozostają te same.

Nie mogę powstrzymać się od myślenia o moim urlopiku kochanym. Planuję trasę, myślę co zabrać ze sobą, widzę oczyma wyobraźni wzburzone morze... Jeszcze tydzień... Najgorzej będzie jutro. Zawsze poniedziałki są najgorsze. Nie lubię poniedziałków. Trzeba wszystko zaczynać od początku, czekać na weekend przez długie 5 dni. Zwłaszcza jutrzejszy poniedziałek będzie trudny. Kolejne spotkanie z szefostwem i drążenie spraw finansowych. Już mi brakuje argumentów, miesza się wszystko w głowie...Ile razy można mówić o tym samym i wymyślać wciąż nowe rozwiązania, każde równie beznadziejne...Jak minie poniedziałek, wszystko będzie prostsze i łatwiejsze...

sheryll : :
wrz 07 2002 dzień dobry, zastałem Jolkę?
Komentarze: 5

Uwielbiam "Seksmisję" mimo, że oglądałam to już dziesiątki razy. Kurczę, można było jednak zrobić zabawny polski film. Te starsze filmy jakoś mi bardziej pasują. "Sami swoi", komedie J.Gruzy... było sie z czego pośmiać, a teraz? Polska kinematografia ma się baaardzo źle. Jak dowiedziałam się, że krecą "Starą Baśń" i główną rolę będzie grał oczywiście Żebrowski, to szlag mnie trafił. Czy w Polsce nie ma innych aktorów? Czy we wszystkich filmach trzeba obsadzać Żebrowskiego, Pazurę i innych "najzdolniejszych"? A poza tym krwiopijca jakiś wypił ze mnie hektolitry krwi i drapię się jak oszała. Muszę go wybić przed nocą, bo obudzę się ... w ogóle się nie obudzę jak wyżłopie ze mnie resztę. Aaa...jeszcze mi się tak przypomniało coś. Jak to nigdy nie można być pewnym człowieka. Któż mógłby przypuszczać, że nasz blogowy wielbiciel wafelków ma takie wielkie serce i tak ładnie potrafi mówić o tym, co się w tym sercu dzieje. No może to nie jest język literacki, ale szczery przynajmniej. Jestem pod wrażeniem sang...

sheryll : :
wrz 07 2002 język
Komentarze: 3

Tak mi dziś przypadkiem wpadł w oko prof. Miodek. Rozprawiał rano o zapożyczeniach obcojęzycznych i spadł mi kamień z serca jak usłyszałam z ust samego profesora, że "weekend" jest ok, czyli nie ma nic złego w tym słowie i można mówić i wcale nie jest to jakimś strasznym przewinieniem. Tak mi bowiem zgrzytało to słowo i nie wiedziałam, czy strasznie nie kaleczę języka przypadkiem. Znacznie większym przewinieniem jest tak modne ostatnio "dokładnie". Nie cierpię tego słowa. Jak ktoś próbuje nadrabiać braki w inteligencji mówieniem "dokładnie", to mnie aż skręca. Razi też profesora "kondycja gospodarki" na przykład... Właściwie to jeszcze jakiś czas temu, jak go widziałam na ekranie to szybciutko szukałam pilota i hop na inny program. Od jakiegoś jednak czasu bardzo lubię popatrzeć sobie na człowieka, który ze swojego kilkuminutowego programu robi coś naprawdę wielkiego, bo wkłada w ten swój wykład wiele serca i emocji. No i przyznaję, że miło czasem posłuchać bardziej urozmaiconego języka, bo na ulicy... ech... szkoda słów...

sheryll : :
wrz 06 2002 totalnie wkurzona
Komentarze: 4

Nie byłam wczoraj w stanie opisać mojego dnia. Byłam totalnie wkurwiona. Nie ma to jak pożądny opierdol od szefowej na początku dnia nie wiadomo za co. No bo jeśli coś spieprzę i za to zostanę opieprzona, to przynajmniej jestem w stanie to zrozumieć i łatwiej jest przeżyć taki dzień. Wczorajsza scysja jednak doprowadziła mnie do ostateczności. I dobrze, że się w porę pohamowałam, bo dziś mogłabym żałować kilku słów. Dobrze, że ktoś mnie jednak rozumie, dobrze, że to nie jedyna szefowa, że nie ona decyduje o wielu sprawach, dobrze, że z resztą ukłąda mi się nieźle... Generalnie to nie pierwsze takie wydarzenie w moim życiu, bo pracowałam już troszkę i nie raz zostałam za coś nieźle ochrzaniona. Do tego jednak człowiek się chyba nigdy nie przyzwyczai, a już na pewno nie do bezpodstawnych krzyków i wrzasków. Nie cierpię jak ktoś podnosi głos. Przecież wszystko można powiedzieć normalnym tonem i oszczędzić również sobie zbędnych emocji. Byłam wściekła na cały świat, nie spałam w nocy, bo wszystko we mnie "chodziło". Nawet dziś jak sobie przypominam, to serducho bije szybciej. Ech... najgorsze jest to, że mam świadomość, że przede mną jeszcze wiele takich porąbanych sytuacji...

sheryll : :
wrz 04 2002 jeszcze coś...
Komentarze: 1

Aaa jeszcze coś mi się przypomniało! W związku z tym, że już całkiem niedługo zaczynam swój długo oczekiwany urlop, apeluję do wszystkich, którzy mają jakikolwiek wpływ na pogodę w naszym pięknym kraju (skomplikowane tańce do Słońca mile widziane), żeby zaczynali trenować swoje nawoływania. Bardzo mi bowiem zależy, żeby nie lało przez całe 10 dni. Nie wymagam 30-stopniowych upałow we wrześniu, ale brak deszczu byłby mile widziany, a nawet wskazany. I baaardzo chciałabym, żeby nie spełniła się moja życiowa reguła, że jak się na coś mocno czeka, to potem okazuje się to być bardzo do dupy. A urlop jest mi niezwykle niezbędny w celu odreagowania wszelkich stresów, zapomnienia choć na kilka dni o podatkach, ZUSach i innych pierdołach, nie odpowiadania na tysiąc pytań szefostwa na minutę i kompletnego nicnieróbstwa. Będę dreptać brzegiem morza, zbierać muszelki, które potem będą zaśmiecać moje kieszenie przez kilka miesięcy, karmić żarłoczne mewy i wystawiać bladą twarz do ostatnich promyków słońca tego lata. I takie mam plany! I niech tylko coś, albo ktoś spróbuje mi je pokrzyżować!

sheryll : :