Archiwum grudzień 2002, strona 4


gru 13 2002 przepis
Komentarze: 8

Specjalnie dla Martyni i innych łakomczuchów przepis na ptasie mleczko:

4 jaja, szklanka śmietany, 3 łyżki żelatyny, galaretka, owoce z puszki (lub inne), cukier puder, cukier waniliowy, kwasek cytrynowy, kakao

Żelatynę należy rozpuścić w szklance gorącej wody i podzielić na 3 równe części.
I warstwa
ubić 2 białka z dwiema łyżkami cukru pudru na sztywną pianę, dodać 2 żółtka, cukier waniliowy i szczyptę kwasku cytrynowego; na koniec dolać lekko schłodzoną część żelatyny i wlać do tortownicy o przekroju 25 cm; wstawić do lodówki
II warstwa
tak samo jak pierwsza, tylko zamiast cukru waniliowego i kwasku dodać pół łyżki kakao
III warstwa
szklankę schłodzonej śmietany ubić z 2 łyżkami cukru pudru, dodać żelatynę i po wylaniu na poprzednie warstwy wstawić do lodówki
WIERZCH
na wierzchu poukładać owoce i zalać chłodną i lekko ściętą galaretką

sheryll : :
gru 13 2002 mniamm
Komentarze: 2

W ramach odganiania pecha zrobiłam ptasie mleczko. Czekam aż zastygnie. Ale przy robieniu wydawało się, że będzie pyszneeee... Mniammmmm

sheryll : :
gru 13 2002 odpukać, nie jest źle
Komentarze: 5

Nie chwal dnia przed zachodem słońca. Nie chwalę, ale narazie 13-sty nie jest aż taki pechowy. Nie jest w ogóle pechowy. Dostałam piekny kalendarz (tylko dlaczego, w mordę, dopiero jak sobie sama kupiłam?!), którego przeznaczenia jeszcze nie znam, w pracy trochę się poobijałam i wróciłam do domu, bo informatyk okupował komputer, w domu ogarnęła mnie mania sprzątania i właśnie wypucowałam łazienkę i kuchnię ogarnęłam. A teraz w pełni usprawiedliwiona mogę posiedzieć przed komputerkiem. Może czas w końcu zaległe maile napisać?

sheryll : :
gru 12 2002 zwykły dzień
Komentarze: 6

Dobry wieczór. Przed chwilką władował mi się facet z przesyłką. Już miałam go zrzucić ze schodów, ale sobie przypomniałam, że zamawiałam w Merlinie "Krainę Łagodności". No nareszcie! Dobrze, że zdąrzyli przed świętami. Bo to jest taki prezencik ode mnie dla mnie... Jakoś zawsze chciałam to kupić, a nie było gdzie, kiedy. No i słucham sobie. Bardzo milutkie. Inne... A dziś zrobiłam też przedświąteczny prezent samochodzikowi - zaprowadziłam go na myjnię. Noo...może nie było to takie specjalnie dla autka, bo już nie było widać oryginalnego koloru spod tego błotka i soli. No i szyb nie dało się już wycieraczkami czyścić. A biorąc pod uwagę to, że tylna wycieraczka w ogóle nie działa, to nic już nie widziałam. No więc zaliczyłam dziś myjnię, bank, zakupy biurowe, pracę i... snem sprawiedliwego poległam zaraz po powrocie do domku. Aaa... nie tak zaraz, bo zrobiłąm jeszcze obiadek. A jutro piątek 13-tego! Grrrr... Niby wcale nie jestem przesądna, ale zawsze pozostaje jakaś taka niepewność, więc dla świętego spokoju odpukam rano w niemalowane.

sheryll : :
gru 11 2002 przeżyłam!
Komentarze: 6

Uffff... nie taki diabeł straszny... Hehehe... głównie rozmawiałam z urzędnikami o telefonach komórkowych zamiast o podatkach. Na coś się jednak ta moja praca przydała. No i nie było w sumie aż tak źle. Wszystko wyjaśnione i załatwione. I całe szczęście, bo pół nocy myślałam co ja im tam będę gadać. Przeżyłam... Na wasze nieszczęście :-) Mróz zelżał, w więc dupka nie marznie aż tak bardzo. Za to pełno jest tego rozciapkanego śniegu, takiego brudnego, maziowatego czegoś. Nie cierpię!!! Zakup prezentów dziś zakończyłam i mam już z głowy. Kupiłam już nawet papier do pakowania! Ja to jestem zapobiegawcza... A tak naprawdę, to nienawidzę tej nerwówki przed świętami. Lubię czuć atmosferę, a nie nerwowo biegać po sklepach i kląć na te prezenty. Nie chciałabym nigdy dać komuś takiego "wyklętego" prezentu. Mam już nawet zakupione wszystkie te produkty do gotowania i pieczenia, które mogą poleżeć do świąt. Niewiele więc zostało. W następnym tygodniu zaplanuję sobie jakieś dwa dni na sprzątanie i już. Sprzątanie oczywiście takie z głową, czyli żadne gruntowne. Nie mam zamiaru trzepać dywanów albo co. Dobija mnie to echo trzepanych dywanów niosące się na dwa tygodnie przed świętami co wieczór. Tak jakby nie można było tego zrobić np. latem. A teraz pytanie do tych, którzy (a reczej "które") sami przygotowują święta: co gotujecie? macie jakieś własne patenty na karpia, śledzie, świąteczny obiad...?

sheryll : :