Jako, że już niedługo 6 grudnia (każdy pamięta, żeby w odpowiednim miejscu ustawić buciki?) no i Boże Narodzenie tuż tuż postanowiłam nie leniuchować i zabrać się do napisania listu do pewnego starszego jegomościa z siwiutką brodą, ubranego w śmieszny czerwony kubraczek znanego jako św. Mikołaj. No to zaczynamy!
Szanowny Panie św. Mikołaju!
W związku ze zbliżającym się terminem Pana wizyty u mnie w domku ośmielam się przypomnieć o swoim istnieniu, zaznaczyć iż osiągnięcie przeze mnie pełnoletności wcale nie oznacza, iż nie jestem już pana podopieczną i zamówić w bieżącym roku co następuje:
- odrobinę świętego spokoju przynajmniej w czasie świąt Bożego Narodzenia
- dwie odrobiny świętego spokoju ulatniające się stopniowo przez cały rok 2003
- wyrozumiałość dla tych, którzy pobłądzili i stracili gdzieś tzw. zdrowy rozsądek
- cierpliwość dla tych, którzy uwielbiają irytować, denerwować, dopytywać się upierdliwie
- kilka łutów szczęścia sprzyjającego we wszystkich trudnych momentach życiowych
- piękną acz nie upalną pogodę w pewien czerwcowy weekend
- wytrwałość i upór w dążeniu do wszystkiego
- wszechobecną miłość otulającą wszystko i wszystkich nie tylko w czasie świąt
- żelazne zdrowie dla mnie i najbliższych i zero kontaktów z przedstawicielami służby zdrowia
- piękne białe święta
- kilka nowych książek pod choinką
Jakby jeszcze coś zostało, to proszę pamiętać, że lubię zapach "Noa" (Cacharel), "Cerutti Image" i "Davidoff for women". Może Pan również dorzucić kilka słodkości, bo tych nigdy za wiele oraz jakąś ładną rameczkę do zdjęć, albo oryginalną świeczkę (widziałam dziś takie piękne w jednej kwiaciarni, mailem prześlę Panu jej adres).
Życzę pięknej pogody dla podniebnych lotów, pomyślnych wiatrów i proszę wytarmosić renifery ode mnie.
Z poważaniem -JA-