Ale fajowo jeździ się po takim rozpaćkanym śniegu! Można się nieźle nakląć próbując wyjechać z jakiegokolwiek wjazdu. Mimo ostrzeżeń życzliwych mi osób męczyłam się dzisiaj za kierownicą. Wolałam to niż brnąć przez to dziwne "coś" zwane śniegiem, a zalegające na chodnikach i poboczach. No i pieruńsko zimno dziś było. Ofiar w ludziach jednak nie było z mojej winy (w samochodach też). No to chyba jeszcze nie najgorzej ze mną.
W ramach mojego dementi jakichś dziwnych oskarżeń jakobym kogoś bałamuciła, albo deprawowała, albo jeszcze coś tam, odsyłam na blog Kotki_P. Tam wszystko zostało powiedziane i zdementowane, więc proszę mi tu nie wymyślać jakichś dyrdymałów, bo i tak nikt w to nie uwierzy. Największym wichrzycielem zdaje się być niejaki Alterek. Alterku mój drogi! Czy Ty aby nie paliłeś jakiegoś dziwnego zielska? A może zjadłeś jakieś podejrzane grzybki? Coś w tym musi być, bo trzeźwy na umyśle człowiek nie posądza porządnych ludzi.
W ramach podziękowań natomiast dziękuję kontestatorkowi (jak się czuje Azorek?), że załatwił mi u staruszka w czerwonym kubraczku taki wczesnoświąteczny prezent w postaci odśnieżonego garażu. Dziękuję bardzo!