Archiwum maj 2003, strona 1


maj 28 2003 coś optymistycznego
Komentarze: 3

Nie ma to jak piękny dzień! Nikt ani nic mnie jeszcze od rana nie wkurzyło (faceta ze sklepu meblowego, który zadzwonił powiedzieć, że meble, które miały być na 100% na dziś, będą na poniedziałek, nie liczę), wygrałam konkurs Sanga, do ślubu 10 dni, a ja jestem zupełnie spokojna i zrelaksowana, perspektywa nowego źródła zarobkowania coraz bardziej nabiera realnych kształtów, dzieci sąsiadów wyjątkowo cicho drą mordy, pyszny obiadek zaraz będzie gotowy... nic tylko uśmiechnąć się dookoła głowy! Pięknie jest! Słońce świeci jak oszalałe. A wczoraj wieczorem była burza. Obłędnie pachniało burzą i deszczem. Kocham taki zapach. Wiosenna burza pachnie jak nic na świecie...

sheryll : :
maj 27 2003 lenistwo
Komentarze: 5

A dziś dla odmiany leniuchuję. Wolne mam znaczy się. Nie żeby ktoś mi powiedział: "odpocznij sobie". Sama sobie tak powiedziałam i odpoczywam. Lubię takie dni tylko dla siebie. A po południu prawdopodobnie będę miała meble do mieszkanka, tzn. kanapę i fotele. Fajniutko! Już nie będzie trzeba na dywanie... eee... nie ważne... A pralka i lodówka? Jak się ten mój znajomy co to miał mi pomóc nie odezwie do końca tygodnia, to w sobotę idę normalnie do sklepu i kupię to, co uważam za ok. I niech mi tylko ktoś powie, że nie dobrze!

Aaa... przyszedł dziś pan listonosz i zwrócił mi nadpłacony podatek. Prawie 300 zł! No kupa szmalu! Normalnie nie wiem co z tym zrobić! Jak sobie pomyślę ile ci złodzieje nam zabierają podatku, składek, to mnie aż skręca. Co miesiąc robię listy płac i skręca mnie maksymalnie. I wcale nie dziwię się, że tyle osób pracuje "na czarno", bo jak pracownik, który "na rękę" dostaje niecałe 600 zł minimalnej pensji, kosztuje tak naprawdę pracodawcę ponad 900 zł plus dodatkowo kupę papierów, których trzeba pilnować jak oka w głowie, to komu się opłaca legalnie płacić więcej? Bez sensu...

A dziś chyba zrobię kotlety z jajek. Tylko muszę polecieć po zieleninę...

sheryll : :
maj 26 2003 uwaga! ważna informacja dla niedoinformowanych...
Komentarze: 3

Co to ja miałam... aaa... za tydzień z hakiem wychodzę za mąż! Aaa! To już wiecie! No ale może uchował się gdzieś na blogowisku ktoś, kto jeszcze nie wie, więc wypada poinformować, nie? Co to ja jeszcze miałam... aaa... gorąco jest jak cholera, ale to też pewnie wiecie. Chociaż właściwie możecie nie wiedzieć. Gorąco i duszno okropnie. Niech mi się tylko ta pogoda ne wygłupia i niech taka nie zostanie do 7 czerwca! No no no (tutaj powinno nastąpić grożenie palcem)!

A jeszcze powiem, że odbija mi do tego stopnia, że wstaję w środku nocy (o 6.30), szykuję się i idę do pracy. Wariactwo, nie?

sheryll : :
maj 25 2003 a ja ciągle o tym samym...
Komentarze: 4

No i mam ustalone menu. Żarcia będzie tyle, że nie wiem czy połowa pójdzie. A teściowa wciąż się martwi, że za mało... wszystko ustalone, zaplanowane, podliczone, omówione. Zostało pogadać z zespołem, zapłacić w kościele (grrr...) i z kamerzysta pogadać. I chyba wszystko... kwiaty zamówiłam, wino kupione... no chyba wszystko... ciekawe o czym zapomniałam. Aaa... muszę w końcu oddać muchę A., bo jak znam życie, to zapomni i w dzień ślubu będzie bieganina po muchę. Jutro trzeba trochę wrócić do realnego świata (w e l c o m e  t o  t h e  r e a l  w o r l d . . .) Popracować trzeba i udawać, że mnie to całe zamieszanie w ogóle nie rusza i nie denerwuje. No i tą cholerną lodówką i pralką trzeba się zająć... Kurczę, tyle rzeczy trzeba i o wszystkim to właśnie ja mam pamiętać. Dziś też. Poszłam ustalać to menu pod warunkiem, że ustalać i omawiać wszystko będą mama z teściową i A., a ja sobie choć raz spokojnie posiedzę i posłucham. I co? I dupa blada. Wszyscy siedzieli i kiwali głowami, a ja ustalałam czy lepiej karkówka w sosie czy indyk w sosie czy inna cholera. Bo jak trzeba było podjąć decyzję, to na mnie patrzyli. I weź tu coś ustalaj! No i jestem bardzo ciekawa jaka pogoda będzie. Gdzie można znaleźć pogodę na najbliższe 2 tygodnie? Jest w ogóle gdzieś taka?

sheryll : :
maj 25 2003 żyję...
Komentarze: 7

No dobra... widzę, czyli wzroku nie straciłam. Słyszę, czyli na słuch mi się też nie rzuciło. Nawet jako tako kontaktuję i nie leżę z ryjkiem w wannie z pragnienia. No więc... nie jest źle! Czyli wieczór panieński udany! Dawno już tak swobodnie i normalnie się nie czułam. Dziewczyny nie zapomniały o najważniejszym, czyli o rewelacyjnym humorku. No prezenty też były... bielizna była i kieszonkowe wydanie Kamasutry, jakieś upiększające kosmetyki i ... zestaw szklanek i kieliszków, żeby takich imprez było więcej! No i teraz zostało mi już tylko jedno: czekanie przez 2 tygodnie! Będzie ok...

Ps. Jak człowiek jest pod wpływem, to oglądanie Eurowizji jest jedną z najśmieszniejszych rzeczy jaką można sobie wyobrazić. Zwłaszcza jak towarzystwo podziela stan upojenia i trafnie komentuje występujących.

sheryll : :