Najnowsze wpisy, strona 15


maj 05 2003 yeaaaaa!
Komentarze: 6

Yeeeeeeeaaaaaa! Podpisaliśmy protokół! Udało mi się zaliczyć nauki w poradni rodzinnej! Nic tylko klaskać uszami z radości! Wprawdzie musiałam trochę skamleć u księdza, bo jakoś mu się nie chiało TYLE pisać (jak ktoś widział protokół przedślubny to wie, że ręka mu nie odpadła). W najbliższą niedzielę, moi drodzy, wyjdą pierwsze zapowiedzi. A jeszcze jest nadzieja na mieszkanko. Jutro idziemy z A. popatrzeć i może się zdecydujemy na wynajęcie. Oby tak dalej!

A żeby nie było tak zupełnie różowo, to jutro czeka mnie ciężki dzień... Jak go przeżyję, to będę żyła.

Ps. Dostałam od dziewczyn w pracy genialny prezent. Wazon z takiego kamienia... yyy... zapomniałam jak się nazywa, ale pioruńsko ciężki. A. powiedział kiedyś, że mi go nie kupi, bo jak się wkurzę i w Niego rzucę, to straci życie.

sheryll : :
maj 04 2003 wredna @
Komentarze: 4

Zapomniałam napisać, że wredna małpa jednak trochę mi krwi napsuła. Dziwne byłoby gdyby było inaczej. Ona chyba po prostu ma taki cel życiowy. No i część wieczoru była mocno nerwowa. Nawet stan wskazujący na spożycie nie przyćmił czujności i nie pozwolił sercu zasnąć. Serce łkało po powrocie do poduszki... Całkiem możliwe, że większość rzeczy sobie wyolbrzymiam i wiele dopowiadam, ale... nic nie poradzę. Już tak mam i wredna małpa działa na mnie bardzo negatywnie. Czyli generalnie od pewnej godziny wieczór zamienił się w mały koszmarek, bo musiałam przez jakiś czas tłumić łzy.

Jutro mam zamiar zakończyć z pozytywnym skutkiem przeprawy kościołowe związane ze ślubem. Grunt to pozytywne nastawienie! Muszę to sobie jutro powtarzać. Może podziała...

sheryll : :
maj 04 2003 odwyk nie podziałał
Komentarze: 4

Adminka zrobiła mi przymusowy odwyk od blogów. Właściwie, to z radością informuję, że terapia okazała się nieskuteczna, bo dorwałam się do blogowiska jak głupi do sera. Nawet syndrom dnia następnego mi nie przeszkodził. Syndrom natomiast jest spowodowany imieninami u M. Trochę za dużo było drinków, co do których nie jestem pewna co w nich było, ale jakoś podejrzanie mocne się zrobiły pod koniec. A moja kochana siostra nie żałuje wzmacniacza do drinków, więc podejrzewam, że było go tam więcej niż "dopełniacza".

Aaaa... i żeby mi nie było, że zapomnieliście! Zerknąć proszę do kalendarza. Czyje to dziś mamy imieniny...

sheryll : :
maj 01 2003 to już było, ale...
Komentarze: 4

O wszystkim dowiaduję się ostatnia... O ponownej przeprowadzce też. Grrr... nic to! Dziękuję bardzo Naamah, że mnie oświeciła. CMOK!

A wczoraj mnie poniosło jak obejrzałam Fakty. Była zajawka o biciu dzieci. No i szybciutko od klapsów doszli do afery w Łodzi. Była pani, która mądrzyła się, że nigdy nie dostała klapsa i swoich dzieci też nie bije. Różni ludzie mądrzy się wypowiadali, że bić nie wolno, że można stracić kontrolę. Bić nie wolno, ale klapsa wolno! Kontrolę tracą ludzie, którzy mają nierówno pod sufitem i nie można wiązać klapsa z morderstwem! Wiem, wiem... już o tym pisałam, ale takiej chały reporterskiej to jeszcze nie widziałam. I znów hołd "bezstresowemu" wychowywaniu dzieci! Gówno prawda! Jak czasem widzę jak dzieciak drze mordę w sklepie, że coś chce, a matka bezradnie chowa wzrok, bo jej wstyd, że nie umie go uspokoić to mnie coś trafia. Dziecko musi wiedzieć co mu wolno, a czego nie. Musi wiedzieć jak może się odezwać do dorosłych, a jak nie. Ja wiedziałam. Parę razy dostałam klapsa, parę razy ścierką przez plecy (to był już czas, kiedy nauczyłam się uników i w dupkę mama nie trafiała) i jakoś żyję i nie mam spaczonej psychiki. I mam się całkiem nieźle. I bardzo dziękuję mamie, że mi dała w dupę jak byłam nie do zniesienia. A ja wychowując swoje dzieci, nie będę słuchała głupot o bezstresowym wychowywaniu. Tylko mnie tu źle nie zrozumieć! Nie jestem chora psychicznie (chociaż czasami można odnieść inne wrażenie...) i nie mówię o tłuczeniu dzieci aż do sińców i krwi. To jest chore!

sheryll : :
kwi 29 2003 wolne dni są fajne
Komentarze: 3

Takie wolne dni, to jednak fajne są... Można sobie się wynudzić za wszystkie czasy, można dowiedzieć się jak się powinno szpachlować ściany, a jak nie. Można też się dowiedzieć, że jutro będzie się opierdolonym, bo ktoś spał na lekcjach matematyki, albo ekonomii, albo czegoś tam jeszcze związanego z rachunkami i nie wie jak czytać dane i winą za to obarcza się nikogo innego jak mnie. Czasem to mi ręce opadają jak widzę ludzi zajmujących się biznesem, a nie mającym zielonego pojęcia o realiach, w jakich ten biznes funkcjonuje. A realia są takie, że mamy takie, a nie inne prawo i przepisy i trzeba się ich trzymać przynajmniej długofalowo. Bo na krótkich dystansach można jakoś manewrować...

Można też sobie uświadomić, że za miesiąc rozpocznie się szalony tydzień Wielkich Dni. Zacznie się od 3 czerwca, czyli siódmej rocznicy solidnego postanowienia utworzenia nieformalnego jeszcze wtedy związku z A. Potem 4 czerwca minie rok od mojego wprowadzenia się na blogowisko. Potem 7 czerwca... wiadomo co! Zmienię stan cywilny. No a 10 czerwca minie ćwierćwiecze mojego żywota... Uff... Nagromadziło się tego. A jak odebrałam świadectwa chrztu, to dowiedziałam się, że byłam bierzmowana 7 czerwca 1993 roku, czyli równiutko po 10 latach przyjmę kolejny sakrament... Przypadek? A jeszcze w tak zwanym międzyczasie, czyli 2 czerwca będą urodziny siostruni M., a wraz ze mną 10 czerwca świętować będzie M. Chyba o nikim i o niczym nie zapomniałam?

sheryll : :