Najnowsze wpisy, strona 39


lis 15 2002 pyszna lazania
Komentarze: 1

Ależ dziś zrobiłam pyszną lazanię! Mniammm... Pierwszy raz sama robiłam i nawet mi się udała. Chwalę się, bo pół dnia spędziłam w kuchni, więc przynajmniej sama siebie pochwalę. Drugie pół dnia (tzn. raczej pierwsze) szukałam makaronu do  lazanii. No cholery można dostać jak się mieszka w takiej  mieścince. No a z drugiej strony ja do osiedlowego sklepiku też nie sprowadzałabym lazanii, ani oliwek nadziewanych migdałami. No ale to już inna historia, bo z drugiej strony taka mieścinka ma też swoje zalety. Nie spędzam kilku godzin dziennie w tzw. komunikacji miejskiej, czyli w zatłoczonych tramwajach i autobusach. No tak... to jest wielki  plus, bo nie cierpię tej komunikacji. A najbardziej nie cierpię jak muszę stać godzinę przy kimś, kto już zapomniał co to jest mydło i woda. Tak, wtedy najbardziej nie cierpię... Zrobiłam dziś sobie wolne, ale za to jutro muszę pójść na trochę do pracy. No i weekend będzie miał jeden dzień. No ale coś za coś. Raz ma trzy dni, raz dwa, jeden albo wcale, bo i tak bywa. Bosh... jakie  ja tu głupoty wypisuję! Zaczynam pisać jak pokręcona jakaś. Kogo obchodzi moja lazania?! To ja już sobie pójdę... Do widzenia.

sheryll : :
lis 14 2002 czwartki są ok
Komentarze: 3

Postawiłam sobie dziś choinkę na blogu. A co! Chociaż raz będę pierwsza, a nie zawsze na ostatnią chwilę wszystko :-) Kotka napisała, że lubię piątki. Wiesz Kotka... czwartki też są fajne, bo ma się te świadomość, że piątek tuż tuż. Dzisiejszy czwartek właśnie należał do tych całkiem fajnych. Udało mi się zrobić to, co zaplanowałam (a nawet jeszcze więcej, bo ugotowałam obiad), była piekna pogoda, więc wracałam z pracy spacerkiem wsadzając nos w każdą napotkaną witrynę sklepową. No i niepotrzebie tam się gapiłam! Teraz mam świadomość jak wiele rzeczy potrzebuję, jak wiele jest różnych bardzo ciekawych, mniej lub bardziej przydatnych pierdołków, które chciałabym mieć. Czas zacząć grać w totolotka czy co... Przydałby się jakiś zastrzyk gotówki. I po co mi był ten spacer i zaglądanie do sklepów? To wszystko przez tę ohydnie piękną (ale to brzmi!) pogodę! Czy nie mogłoby lać cały dzień? Ech... mi to dogodzić... jeszcze się taki nie urodził chyba. Zwłaszcza, że biorę jakieś podejrzane tabletki, po których mam taką huśtawkę nastrojów, że cięzko mnie zrozumieć. W jednej chwili mogę płakać jak bóbr, a po kilku minutach już płaczę ze śmiechu. No porąbana jestem naprawdę! Ale to nic! Aby do wiosny!

sheryll : :
lis 13 2002 moje zdanie o 11.11
Komentarze: 0

Dobra, też już skończyłam z tematem wiadomo jakim. "Reszta jest milczeniem..." Hehe... Dziś odniosę się do notki Kontestatora o 11 listopada. Przyznaję, że dla mnie to po prostu jeden dzień więcej leniuchowania, spania, taka niedziela "gratis" od kalendarza. Może i jestem  kompletną ignorantką, ale mnie jakoś nigdy nie pociągała historia. Orientuję się w jakichś podstawowych rzeczach, wiem co oznaczają ważniejsze daty, ale w żaden sposób nie wracam wspomnieniami do tych dat, nie rozpamiętuję, nie czytam książek od historii. Zawsze byłam ludzikiem czasu rzeczywistego. Niezmiernie rzadko żyję przeszłością. Dla mnie ważny jest dzień dzisiejszy i jutro. Wiem, wiem... tracę poczucie tzw. tożsamości narodowej, ale wiecie... jakoś mnie to nie martwi. Mogłabym chyba żyć wszędzie pod warunkiem, że będą tam ze mną wszyscy bliscy mi ludzie. Może to smutne, co piszę, ale mam takie dziwne uczucie, że nie jestem osamotniona w tych odczuciach. Jakoś ten kraj pełen sprzeczności, matactwa na najwyższych kręgach, wiecznego kombinowania i ciągłych błedów każdej władzy mnie nie pociąga... Dobranoc.

sheryll : :
lis 11 2002 dwa słówka
Komentarze: 7

Dwa słówka dotyczące komentarzy ostatniej notki: po pierwsze MF nie pisze słodko, ale elokwentnie i ciekawie Panie Sang (sprawdź jednak znaczenie tego słowa), po drugie tolerancji trzeba się uczyć również w stosunku do czegoś, co się nam zupełnie nie podoba, po trzecie (wiem wiem... miały być tylko dwa słowa...) MF przynajmniej nie brakuje odwagi do kontaktów z ludźmi w czasie rzeczywistym czy jak to tam nazwać. A to świadczy o tym, że ma coś więcej niż natchnienie do napisania notki. Potrafi rozmawiać, opowiadać, słuchać (czytać), polemizować itd. Ma swoje zdanie i bardzo je szanuję, co nie znaczy, że moje jest takie samo. Tolerancja ludziki moje kochane to również akceptacja mimo wszystko, czyli akceptacja mimo własnych przkonań. A akceptacja inności w każdym wydaniu nie oznacza z kolei, że utożsamiamy się z takimi postawami, czy poglądami. Trochę to zagmatwałam, ale jak ktoś się postara to odgadnie, co miałam na myśli. That's it!

sheryll : :
lis 11 2002 jakby to zatytułować?
Komentarze: 11

Miałam przyjemność ujrzeć przez kilka minut nick "SangFroid" na czacie. Nic jednak z tego nie wynika... raczej rozczarowanie niż zachwyt. Chciałabym wiedzieć, czy tak uwielbiany sang jest równie elokwentny w dialogu. Często bowiem człowiek wygłaszający monologi nie potrafi rozmawiać z ludźmi. I niech mi tylko nie mówi właściciel owego obleganego bloga, że te wszystkie jego opowieści pisze wyłącznie dla siebie. Nie ma tu chyba nikogo, kto pisze tylko dla siebie. Podejrzewam, że ktoś, kto miałby w komentarzach wciąż okrąglutkie zero, uciekłby stąd gdzie pieprz rośnie i powrócił do pisania w zeszycie w kratkę. Bo każdy z nas jest trochę ekshibicjonistą własnej duszy. Kogo się Pan tak boi Panie Sang?

Długie weekendy mają jedną wadę: zbyt szybko mijają. No ale pocieszające jest to, że jutro można otworzyć oczy i z uśmiechem stwierdzić, że poniedziałek już za nami. Aby do piątku!

sheryll : :