Komentarze: 3
Z "butelkowego" nastroju najgorszy jest syndrom dnia następnego... Syndrom zwlókł mnie dziś z łóżka i kazał wypić jezioro wody. No ale już jest lepiej... A wczorajszy wieczór był bardzo miły. Bardzo miły? Co to za durne powiedzenie! Był cholernie miły! Dobrze, że jest M. Dobrze, że się w końcu odnalazłyśmy. Dobrze, że z tej całej durnej sytuacji wynikło coś dobrego. Dobrze, że w końcu jesteśmy blisko siebie... Nie wiem czy kiedyś Jej powiem jak bardzo jest dla mnie ważna. Ale Ona chyba wie... Nie muszę tego mówić.
A dziś kolejna nasiadówa ze znajomymi. No ale dziś przyrzekam: zero alkoholu! Jutro przecież praca, a jak mam pracować, kiedy w głowie maszeruje stado słoni.