Najnowsze wpisy, strona 54


sie 07 2002 retrospekcje
Komentarze: 8

Tak ostatnio zauważyłam, że lubuję się w retrospekcjach. Lubię wracać myślami do szkolnych lat. N@ncy powiedziała, że to niemożliwe tęsknić za szkołą, a mnie to ostatnio tak bardzo napada. Widzę te wszystkie promocje na zeszyty, książki, długopisy i ołówki i aż mi żal pośladki ściska, że mi już one nie potrzebne. No ale w przypływie wspomnień kupiłam sobie niedawno trochę pięknych zeszystów. Oj, kiedyś nie były takie piękne! Kurczę, wiele bym oddała za to, żeby znów móc pójść do liceum. Ależ tam było fajniusio... I pomyśleć, że namiętnie biegałąm na kółko teatralne i nawet grałam kilka małych rólek. I kto by przypuszczał, że taka miłośniczka teatru zostanie ekonomistą - umysłem niezwykle ścisłym? Ja właściwie w szkole to byłam taka..nijaka, bo z jednej strony humanistka - kochałam polski, ale nie znosiłam historii, a z drugiej strony pasjami rozwiązywałam zadania z matmy, a na fizykę patrzeć nie mogłam. I kto mnie określi? Umysł ścisły, czy humanistyczny? Mocno pogmatwany raczej. Przeważyło jednak na jedną szalę... I brakuje mi jeszcze tych szalonych wycieczek szkolnych. Ech, ale się wtedy działo! Chyba sobie zaraz wyciągnę zdjęcia i popatrzę jaka byłam maksymalnie szczęśliwa. Szkoda tylko, że nie zdawałam sobie z tego sprawy. A właściwie... nawet gdybym to wiedziała, to co mogłam zrobić? Czasu przecież nie mogłam zatrzymać....

sheryll : :
sie 06 2002 sprostowanie
Komentarze: 1

Małe sprostowanie: wcale nie jestem wielką fanką kar cielesnych, ale jak mówi Sang, jeśli dzieciak robi wszystko żeby sobie na porządnego klapsa zasłużyć, to co innego zrobić? Co zrobić jak dzieciak jest rozpuszczony i czuje, że mu wszystko wolno, bo i tak nic mu nie grozi. A takie obicie tyłka kilka razy w życiu, to chyba każdy pamięta, bo oczywiście nie mówię o patologiach. Ja kiedyś, pacholęciem będąc, dostałam w dupkę, bo polazłam kilka bloków dalej bawić się na "lepszych" drabinkach i nie było mnie parę ładnych godzin. Mama od zmysłów odchodziła i chciała wzywać policję. Tyłek był czerwony. Ja beczałam. Mama beczała. Efekt był taki, że już nigdy, przenigdy nie poszłam gdzieś nie mówiąc nikomu gdzie idę. I zostało mi to do dziś. Nie lubię jak ktoś się denerwuje przeze mnie, że długo nie wracam itp. I co? Psychika nie ucierpiała, a ślad "wychowania" pozostał. A czy dziecka nie można ukształtować... pewnie nie mamy 100% wpływu na to, kim i jaki będzie. A co do nauczycieli, to mam jeszcze jedno spostrzeżenie. Najlepiej pamiętamy tych wymagających, tych, przed którymi strach nas ogarniał. Ja miałam tylko przez rok w liceum taką bilogiczkę. Wyłam w domu jak się dowiedziałam, że będzie mnie uczyć. Przed biologią dostawałam okropnych bóli brzucha, cała się trzęsłam. Potem było już trochę spokojniej, bo najzwyczajniej w świecie zaczęłam się tej biologii uczyć. I wiecie co? Dziś jak myślę o tej kobiecie, uśmiecham się. Zapamiętam ją i program pierwszej klasy liceum z biologii na długi czas. A ludzie, którzy bez problemu dostawali się na studia biologiczne, czy medycynę byli jej bardzo wdzięczni. Przeżyłam i nic mi się nie stało, że spędziłam kilka dłuuuuuugich wieczorów na studiowaniu budowy pantofelka. Nie przesadzajmy więc z tymi nauczycielami. Zdarzają się oczywiście ludzie, którzy na pewno nie powinni uczyć, ale nie wierzę, że każdy ma takich ludzi u siebie w szkole i to akurat prawie wszystkich przedmiotów go uczą :-)

sheryll : :
sie 06 2002 radość o poranku :-)
Komentarze: 4

Dzień dobry. Jak to dobrze móc spać (prawie) do tej godziny, do której się chce. Jak to dobrze, że narazie pracuję tak, że mogę sobie pospać. Dzień, w którym będę musiała raniutko wstawać do pracy będzie najgorszym dniem w moim życiu.

Wczoraj oglądałam kolejny odcinek "Alternatywy 4". Jak ja kocham ten serial! Znam prawie na pamięć, a ciągle śmieszy. To tak jak z Kargulem i Pawlakiem. To się nie nudzi. Teraz już nie ma takich filmów. Może dlatego, że nie ma takiej rzeczywistości. Rzeczywistość bywa teraz brutalna i tragiczna bardziejniż śmieszna. Tak się zastanawiam... jak to się wtedy żyło? Niewiele pamiętam, bo szkrabem wtedy byłam, ale coś tam mi przemyka przez móżdżek. Czekolada rarytasem, pomarańcze na święta, zabawki cenione i szanowane, bo nie łatwo dostać drugie... Piękne czasy..hihihi...No ale miały coś w sobie, bo inaczej traktowało się te wszystkie deficytowe dobra. Dziś dzieciom w głowach się przewraca od nadmiaru wszystkiego (zakładając oczywiście, że są szczęśliwymi posiadaczami rodziców, których stać na niektóre z tych dóbr). Przeraża mnie szczerze mówiąc to nowe pokolenie. Przeraża mnie brak szacunku do starszych. Jak ja chodziłam do szkoły, to niemożliwe było takie pyskowanie nauczycielom, rodzicom i innym dorosłym. A teraz... dzieci nie dostają w dupę, bo "bezstresowe wychowanie". Kto u licha wymyślił ten termin? Jakie bezstresowe? Dziecko musi znać swoje miejsce, musi odróżniać dobro od zła, musi znać pewną hierarchię wartości. Może jestem jakaś mocno zakurzona w tych swoich poglądach, ale jak patrzę, co wyrasta z tych bezstresowo chowanych dzieci, to aż mnie dreszcze strachu przechodzą. Chroń nas Boże przed takimi dziećmi! Ciekawe jak ja swoje będę wychowywała...

sheryll : :
sie 05 2002 otaczają mnie bezmyślni ludzie?
Komentarze: 3

"Wadą człowieka bezmyslnego nie jest to, że nie myśli, ale że myśli, że myśli" (A.Majewski)

Ukradłam sobie tę myśl z bloga Virginii, bo tak mi jakoś do dzisiejszego dnia bardzo pasuje. Czasami bowiem mam wrażenie, że otaczają mnie sami bezmyślni ludzie. Wcale nie twierdzę, że sama jestem lepsza, ale mam wrażenie, że ja czasem przynajmniej próbuję myśleć, jak coś robię. Dziś natomiast zastanawiam się nad tym, jak do jasnej cholery można być tak niekompetentnym i stwarzać pozory niezwykłych kompetencji. Ostatnio strasznie mnie to wkurza, bo spotkać można się z tym zjawiskiem na każdym kroku. A już najczęściej w urzędach i innych takich "radosnych" instytucjach. Siedzą tam sobie panie, które mają określony klapkami na oczach teren działania i jeśli już jednej z pań nie ma, bo jest np. na urlopie, to oczywiścia żadna inna nie ma pojęcia, w której szufladzie owa urlopowiczka trzyma odpowiednie druki lub pieczątkę. A jak jeszcze nie daj Bóg zdarzy się jakiś nieregulaminowy przypadek! Ojojoj!!! To już trzeba "konsylium" zwołać, naradzać przez 3 dni (oby tylko trzy!) i odsyłać petenta od jednego okienka do drugiego. Ech... Czasem nawet tak sobie myślę, że te panie w urzędach to chyba szkolą się u jednej osoby, bo wszystkie są takie same. A może ktoś mi wyjaśni ten fenomen bezmyślności urzędników? Może gdybym wiedziała dlaczego o 14.30 to już nic nie można załatwić, bo przecież panie kończą pracę o 15.00, to klęłabym mniej wyszukanymi słowami? Może...

A jeszcze tylko słówko do mojego ulubionego sang-froida (tak to się odmienia?). Za każdym razem sobie myślę: " No już mnie niczym nie zaskoczy, przeszedł samego siebie...". Ale jestem w błędzie! Genialny jesteś z tymi swoimi pomysłami. Pomyślę o gonitwie ze świniną po mieście. Może skorzystam. A i cierpienie po tasaku byłoby bardzo "głębokie", więc wzbogaciłoby mnie bardzo.

Virginia: obiecuję poprawę, proszę o wybaczenie...więcej grzechów nie pamiętam. A to nie to! No ale postaram się częściej wykrzesać z siebie kilka słówek, skoro ktoś to jednak czyta. 

sheryll : :
sie 05 2002 codzienność
Komentarze: 2

Chłodniej... I bardzo dobrze, bo ciężko już było egzystować. A moje życie? Coś się ostatnio takie mocno "nijakie" zrobiło. Staram się korzystać ze swojej osobistej zasady cieszenia się z rzeczy małych i życia chwilą, ale... brakuje mi jakichś DUŻYCH RZECZY. I teraz definicja DUŻYCH RZECZY - hmm.. definicji właściwie brak, bo są to przeżycia, wydarzenia, które nie dzieją się co dzień; no i oczywiście są to bardzo pozytywne wydarzenia, coś, co czyni mnie bogatszą, piekniejszą duszą (wiem, wiem...cierpienia też wzbogacają...). Miałam kurczę zrobić coś ze swoim życiem, miałam zadbać o swój rozwój duchowo-psychiczny i co? I nic. Wciąż za dużo we mnie tej przedziwnej umiejętności życia z dnia na dzień. Nie wspominam już nawet o planach dotyczących poprawienia mojej fizyczności, czyli zrzucenia tu i ówdzie kilku zbędnych kg, bo coś mi się ostatnio zaczyna robić ciężko. Nigdy nie miałam problemów ze swoim wyglądem, a więc nie musiałam sobie odmawiać wszelkich "zakazanych" rzeczy (mówię głównie o słodyczach, które uwielbiam). No a teraz... no cóż z wiekiem te słodycze jednak chyba mi wychodzą na złe, bo zaczynam wyglądać jak młoda mamusia, tak mi się brzuszek zaokrąglił (a może... NIE! Na pewno nie...). Ależ ja dzisiaj chrzanię bez sensu. Ale taka też czasem jestem, więc po co udawać, że zawsze wiem co i jak mam powiedzieć, nie?

sheryll : :