Najnowsze wpisy, strona 47


wrz 26 2002 kto tęsknił?
Komentarze: 4

No kto? Ja oczywiście tęskniłam za moją blogową rodzinką. Wróciłam i zamierzam nadal was molestować swoimi notkami. A żeby już tak was dobić do końca, to mam zamiar opisać ten swój urlopik po krótce. Najlepiej mi zawsze wypunktowywać, no więc:

1. zaraz po przyjeździe (następnego dnia) przypałętał się do mnie jakiś wirus czy inna bakteria no i już została ze mną na tym urlopie, a więc... pierwsze trzy dni spędziłam w łóżeczku, podziwiając jedynie piękne widoki z okna. Jak już jednak troszkę stanęłam na nogi, to pognałam nad morze i ganiałam jak szalona. Za długo oczywiście nie poganiałam, bo wszystko mnie bolało, byłam straszliwie osłabiona i w ogóle... zasmarkana, zakaszlana... ech! Szkoda gadać...

2. pogoda - nie narzekam, bo przecież nie spodziewałam sie upałów, ale pod koniec udało mi się nawet trochę opalić i rozgrzać na jesiennym słoneczku. Właściwie nie było takiego dnia, żeby cały czas lało, albo było przeraźliwie zimno.

3. towarzystwo - średnia wieku około 65 lat, a potem przyjechały tzw. zielone szkoły i sorry, ale znów poklnę na stolicę, bo wyjątkowo chamskie i niewychowane te dzieci. To, że drą mordy - wybaczam, bo dzieci muszą się wykrzyczeć (dzieci miały po 13-14 lat), ale że śmiecą w wyjątkowo czystej i pięknej okolicy i zachowują się jak stado dzikich zwierząt, to już przesada trochę. No bo ośrodek jest wyjątkowo wypielęgnowany i wszyscy dbają tam o wszystko, pełno zieleni i w ogóle pięknie. Szkoda, że młodzi ludzie tego nie widzą...

4. URLOP BYŁ ZA KRÓTKI!!!

5. URLOP BYŁ STANOWCZO ZA KRÓTKI!!!

Przywiozłam ze sobą oczywiście pełne torby muszelek, kamieni, piasku, bursztynków, pamiątek i innych niepotrzebnych, ale jakże pięknych rzeczy. Kupiłam sobie piękną czapeczkę na zimę (a nigdy, przenigdy nie nosiłam czapek!). Ach... no i jeszcze jedno: ogłaszam wszem i wobec, że samochód marki Seicento nie nadaje się do długich podróży, bo człowiek długo po podróży pozostaje w pozycji, w jakiej jechał i w żaden sposób nie daje się rozprostować.

Jutro bolesny powrót do rzeczywistości, czyli ... PRACA! Jeszcze raz witam wszystkich i naprawdę się cieszę, że znów jestem z wami.

sheryll : :
wrz 14 2002 pożegnanie...
Komentarze: 10

Po pierwsze: nie na zawsze, więc proszę nie podskakiwać za wysoko z radości. To tylko na 10 dni. Piękne 10 dni beze mnie! Ale pamiętajcie! Nie róbcie niczego, czego ja bym nie zrobiła. Bądźcie grzeczni, nie wpadajcie w nastroje depresyjno-maniakalne, nie dokonujcie przłomowych rzeczy w swoim zyciu (bo nie będę potem w temacie). Przez te 10 dni po prostu tęsknijcie lub przynajmniej stwarzajcie pozory tęsknoty za moimi wynaturzeniami blogowymi. Żegnam się dziś, bo jutro mam małe urwanie głowy i nie sądzę, żebym miała chwilkę na napisanie kilku zdań. Jadę więc... mimo psującej sie pogody, mimo chlodnych (brrr....) nocy i poranków, mimo wszystko i mimo nic... JADĘ! I ostrzegam, że mam zamiar odpocząć bez względu na wszelkie przeciwności losu (a mam nadzieję, że takowych w ogóle nie będzie). MF będzie łatwiej, bo tęsknotę ma już opanowaną, więc jedna osoba mniej, czy więcej nie zrobi jej różnicy :-), Sang - wcinając kolejnego wafelka pomyśl sobie, że ja siedzę sobie nad brzegiem pięknego morza i wchrzaniam tonami prince polo, Kotka... ech... ona błądzi gdzieś po Polsce i pewnie nawet nie zauważy mojego zniknięcia, women - mimo wszystko trzymaj się cieplutko, kontestator - ty wiesz co! Nadal jesteś the best i nadal podtrzymuję propozycję :-). Cała blogowa reszta niech modli się co wieczór o piękne słoneczko w okolicach Kołobrzegu. Pa kochani!

sheryll : :
wrz 12 2002 jeszcze 3 dni
Komentarze: 3

3 DNI!!! Już myślę co ze sobą zabrać. No bo wypadałoby zacząć się pakować hehe. I tak potem się okaże, że najpotrzebniejszych rzeczy zapomniałam. Humorek mam już wybitnie urlopowy. Jeszcze tylko jutro na chwileczkę do pracy, żeby porozdzielać obowiązki i... zaczyna się słodkie lenistwo! Aaaa... no i w sobotę zakupki jakieś by się przydały. A potem już tylko niedziela... W takich chwilach popieram w 100% Alberta Einsteina i jego teorię względności. Czas jest chyba najbardziej względny. Jak się na coś czeka, to dłuży się niemiłosiernie, a jak gonią terminy to cholera jedna pędzi jak oszalała. Taką teorię względności to sama mogłabym wymyśleć... hehe...

sheryll : :
wrz 11 2002 po prostu środa
Komentarze: 2

Ależ dziś ziąb przeraźliwy! Po mieszkaniu hula wiatr (kto znów pootwierał okna?!), a ja wyciągnelam z dna szafki ciepłą bluzę. Dziś w ramach protestu (tylko nie bardzo wiem jeszcze przeciw czemu) nie wychodzę z domu. Słodkie lenistwo... Od smutnej rocznicy nie da się jednak uciec. Chyba, że siedziałabym w kompletnej ciszy i nie słuchała radia, telewizji... Ja jednak jestem straszliwie uzależniona od tzw. środków masowego przekazu w każdej postaci.

Do godziny zero (czyli dnia wyjazdu) pozostało 4 dni. Jak je wypełnić, żeby nie zerkać wciąż na zegarek i nie myśleć o poniedziałku... Może jakieś propozycje? Tylko proszę wziąć pod uwagę fakt, że jestem w fazie unikania wszelkich prac domowych.

sheryll : :
wrz 10 2002 sheryll's
Komentarze: 0

Z nudów (bo nikogo do pogadania, ludzie zajęci, albo śpią...) założyłam sobie dziś swój pokoik na polchacie. Jak ktoś kiedyś miałby ochotę pogadać to serdecznie zapraszam :) Link po lewej wśród adresów.

sheryll : :